Może by tak w samotny rejs wypłynąć, Odważyć się i złapać w żagle wiatr. W bałwanach fal raz wznosić się raz ginąc, Dowiedzieć się jak wiele człowiek wart.
Utrzymać kurs, gdy wkoło sztorm szaleje, Nie łatwo jest, gdy trzeszczy ster i grot. Nie jeden raz krew w żyłach ci rozgrzeje, Chłód, sztorm i grad i morza wściekła toń.
Gdy masztu cień na wodzie się położy I wody szkło rozświetli się jak grań, Skądś nagle szkwał w żagle jak w dzwon uderzy, Ty zamiast kląć będziesz się z tego śmiał.
Gdy trudy te i znoje już pokonasz, W oddali gdzieś twój zamajaczy port. Ostatni raz bryza cię smagnie słona, Ty niczym bóg wyjdziesz na suchy ląd.
Dzielny aż strach do portu zawinąłeś. Twardy jak stal uśmiechasz się do gwiazd. Pojąłeś już, że kuć życie z mozołem Szlachetniej jest niż w porcie gnić jak wrak.
Ci, co nie raz z ironią cię słuchali, Z szacunkiem dziś ściskają twoją dłoń. Tu, tak, jak tam płyniesz na wielkiej fali, Wawrzynu liści ozdabia twoją skroń. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|