Słyszałem o Tobie tyle dobrego Może się mylę, może nie wierzę Lecz czemu nie czuję tego samego A może patrzę na Ciebie za szczerze Przychodzisz i wnosisz wciąż nowe kamienie Tak bardzo mi ciążą, trzymają przy ziemi Idę, bo życie pcha, chociaż drzemie Powiedz skąd bierzesz tyle kamieni
Chcesz pokoju, wolności, nietykalności Siedzisz i płaczesz A nie wiem, dlaczego zabijasz każdego, Kto myśli inaczej Receptę na życie jak Syzyf swą toczysz Wpychasz na siłę Najlepiej każdemu, a w drodze zaskoczysz, Że tutaj już byłeś
Pięścią zagarniasz i stawiasz na swoim Że bardziej miłujesz i piękniej niż oni Że zawsze najwięcej pomagasz w potrzebie O tak, potrzebę rozumiesz, czy pomoc już nie wiem Miałeś dać Siebie, a nic nie dałeś Schylić w pokorze - za to wyśmiałeś Chwytać za gardło - czynem nie ręką Dzielić miłością, a nie udręką
Chcesz pokoju, wolności, nietykalności Siedzisz i płaczesz A nie wiem, dlaczego zabijasz każdego, Kto myśli inaczej Receptę na życie jak Syzyf swą toczysz Wpychasz na siłę Najlepiej każdemu, a w drodze zaskoczysz, Że tutaj już byłeś
Słyszałem o Sobie tyle sprzecznego Kaleczę wzorzec czegoś mądrego Może samego siebie zaskoczę Odłożę słowa, przemyję oczyTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.