Jak długo jeszcze będę kawalerem, Kiedy w końcu sprzedam wolny stan, Jak długo będę zmieniał co niedzielę, Przed dziewczętami zgrywał wielki szpan?
Jestem jeszcze kawalerem I dobrze jest nim jednak być. Robię wszystko, na co mam ochotę, Bo potem mi nie wolno będzie nic. Jestem jeszcze kawalerem I całą masę dziewczyn mam. Zmieniam jak skarpetki co niedzielę I, z którą chcę, na mandolinie gram.
Raz jednej obiecałem kiedyś ślub, Na cyku byłem, wzięło mnie na siup, I wczoraj ona wali do mych drzwi: „Tatusiem będziesz” – w oczy gada mi. Jestem jeszcze kawalerem I dobrze jest nim jednak być. Robię wszystko, na co mam ochotę, Bo potem mi nie wolno będzie nic. Jestem jeszcze kawalerem I całą masę dziewczyn mam. Zmieniam jak skarpetki co niedzielę I, z którą chcę, na mandolinie gram. A teraz mnie ożenić pragną wciąż, A ze mnie przecież będzie kiepski mąż. Co robię, czy ją kocham, pyta teść, A ja mu na to „spadaj”, no i cześć. Jestem jeszcze kawalerem I dobrze jest nim jednak być. Robię wszystko, na co mam ochotę, Bo potem mi nie wolno będzie nic. Jestem jeszcze kawalerem I całą masę dziewczyn mam. Zmieniam jak skarpetki co niedzielę I, z którą chcę, na mandolinie gram.
Jestem jeszcze kawalerem I dobrze jest nim jednak być. Robię wszystko, na co mam ochotę, Bo potem mi nie wolno będzie nic. Jestem jeszcze kawalerem I całą masę dziewczyn mam. Zmieniam jak skarpetki co niedzielę I, z którą chcę, na mandolinie gram. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|