Wszyscy jesteśmy bardzo młodzi, że aż ta młodość z nas wychodzi i pełznie przez miasto jak tłusta glista wielka, skłębiona i oślizgła
Spręża-rozpręża swe obłe cielsko i wciąż do przodu wali zwycięsko Po drzewcach wspina się na sztandary Poczuwszy wódę szturmuje bary
W barach rozkłada opuchłe zwoje i pije wódę za zdrowie swoje Siedzi radosna z nieświeżą gębą i pysk obciera pijaną ręką
I pije dalej coraz więcej Spogląda w dekolt bladej kelnerce i świat przed oczami już jej mryga nagle wypręża się i rzyga na stolik, krzesło i ubranie To jest jej święto, jej świętowanie I tak się zwykle kończą bale zalane przez wymiotów falę Lecz to się zaraz szybko zmienia w rytm seksualnego podniecenia więc wstaje i ręką maca krocze ślini się, poci i mamrocze że chce, że musi, że wypić trzeba jeszcze żeby chwilę, dochodzi nieba
Mmm...
Lecz to już ostatnie nieba podrygi Wali się z nieba wprost w własne rzygi
Jeszcze ślepymi ślepiami wodzi szukając lądu w świństwa powodzi Lecz świat umyka mrużąc jej oczy Toczy się we wzdętą otchłań niemocy
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalona
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalona
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalona
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalona
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalona
W symfonii torsji leży uśpiona młodość niewinna i szalonaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.