Requiem dla snu, blady księżyć błyszczy w nowiu nie odważył nikt normalny nigdy nikt o dobrym zdrowiu. I ostatnie biją dzwony, krok za krokiem stawia on to jest klątwa, opentanie, a ten track to jego tron.
I ostatni krok do przodu, łza poprzedzająca zgon i mój cień szukając grobu, kiedy śmierci płonie ląd. Z gracją pokonując schody, dążąc na ostatni sąd w dupie cały ten dobrobyt, kiedy diabeł objął chory rząd. Cała czerń i purpura w ramach obranej żałoby kiedy pękło we mnie coś, twarzy grymas, dziki skowyt. Czasu zostało zbyt mało, rany goją się zbyt wolno krew zasycha, ciało walczy ale wszystko wciąż zbyt wolno... Słyszysz płacz, cichy wiatr który szepcze Ci do ucha, to już koniec, to twój czas we mgle stoi już kostucha. Mgła opadła, czujesz spokój, smutnej pieśni wiatru słuchasz ale wiesz, że z nim wygrałeś... i oddajesz w ciszy ducha.
Ostatnia uroniona łza. Ostatnie dzwony, ostatnie szczekanie psa. Ostatnie spojżenie. Głębokie. Prosto w oczy... Znów nie widzisz siebie w sobie, wiesz, że on się z tobą droczy. I ostatnią skrywasz godność w zakamarkach swojej duszy wtedy pęka coś tam w tobie, wiesz, że musisz się poruszyć Żyć sponiewieranym, czy umierać dziś w spokoju, wybierasz tę drugą opcję, z dumą mówisz: żryj to chujuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.