Czas na brzegu szklanki tkwi póki co Usta do pocałunków, usta do słów Słowa pełne treści i dobry ton Wieczór lekko wlewa nam się do głów.
Wódka naturalnie przywraca pion Spacer pośród ludzi, nie ma ich tu Bo wszystko jakby z dala i przez szybę Kwiecień się rozmywa nad chodnikiem.
Żadne zło nie wstrząśnie mną póki co Jestem tutaj z tobą poza krzykiem Zobacz jak cudownie marniejemy Zapętleni w treści bez znaczenia.
Miasto ledwie jawi się spoza mgły Mkniemy w jego światła jak głupie ćmy Przestrzeń rozstąpiła się i wzdycha Stopą nie dotykam już chodnika.
A potem, kiedy wspomnę, jeśli wspomnę cię Zawładnie mną ochota zgłębić myśli A potem, kiedy wspomnę, a że wspomnę, wiem Tak trudno mi zrozumieć będzie powód, że
Widzę jak owszem widzę jak owszem To bez znaczenia i to nie istotne Jak wszystko waży mniej i nie przybliża się Widzę jak małe nieidealne.
Nocne niebo o ile znaczy mniej Nieurodzajne nie nawołuje mnie Widzę jak owszem to nieistotne Nieważne, niepiękne, wyblakłe.
To nieistotne z perspektywy absolutu. To nieistotne z perspektywy absolutu. To nieistotne z perspektywy absolutu. To nieistotne z perspektywy absolutu.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.