Śniło mi się, że konasz samotnie, Mnie nie było, ale jestem już!... Biegłem do cię powrotnie, powrotnie Poprzez gęstwę błyskawic i burz.
Leżysz — męką szpecona bezkarną I zanikiem wychudzonych lic. Dłonie twoje do próżni się garną... Patrzysz na mnie i nie mówisz nic.
Więc porwałem cię w ramion spowicie Razem z śmiercią, co twe piersi ssie — I swe własne tchnąłem w ciebie życie — Tchnąłem życie — i zbudziłem się!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.