Na ostatniej ławce sam siedzi cichy dzieciak Zahukany talent, co łamie głos w odpowiedziach Nawet wiedział, ale nie znosi nerwowego tembru Zainteresowania centrum i masa lęku Nauczycielka beszta, reszta klasy ma ubaw Mniejsza o ten żal ”Kiedyś mi się uda Taa, kiedyś krzyknę sobą i usną masy!” Słyszy dzwonek cichy ziomek, wybija z klasy Zryw-ka na bazę, bo zobaczył anioła Mówi: ”Musisz komuś pomóc” i do domu wołał: ”Goń!” Tak popędził: klatka, winda, drzwi Widok mierzi, dramat - mama cała we krwi Rozbity nos, podbity boss się wycofał A już nóż go korcił, mogła być katastrofa Taa, parę spojrzeń, mały nic nie powiedział Wygrał to bez pychy on - cichy dzieciak!
Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego krzyk jest pełen łez Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego wiarą w życie rządzie szewc
W kamiennym ogrodzie sam siedzi cichy młodzieniec Ucałował krzyż matki, ułożył dla niej wieniec Kwiatki, jeszcze znicz, jeszcze chwila - musi zmykać Ustawiony ze znajomym, który robił w narkotykach Młody student, cudem przetrwał szkołę średnią Musiał mieć na czesne co miech sumę odpowiednią Inaczej by nie brnął - stąd ta ustawka, miał na życie patent Jednak w tym temacie kaska - masz to się trzymasz, Miał jednak bodziec, który kazał się zatrzymać mu To kobieta z jego snów, trud bycia Dzielili razem, się miotali na sztandarze życia Dziś myśląc o niej poszedł znów zarobić sianko Mówi: ”Pójdę ja do matki, Ty idź baw się z koleżanką, Kotku” [mua] Buziak na rozchodne, duża presja, godnie Stoi na miejscówie, z wolna mijają przechodnie W tłumie widzi ziomka: ”Siema!” zbita piątka Nie zauważyli, że ktoś za nimi podąża Psy już zwęszyły cel tu na prerii ulic Oni serii oczu na poboczu nie wyczuli Z ręki do ręki [hyy] nabrali powietrza Już odkryli prawdę, taa, trzeba spieprzać Więc ucieka przez ulicę, za przystanek W pogoni wspomina dotyk dłoni ukochanej A niech to diabli! Chwila dalej stoi ona Czas się nagli mu, już nie, ta w ramionach Spleciona z innym typem Psy na glebę go, przytrzymują butem łypę Wszystko w pizdu poszło, ona się odwraca Doszło do spotkania oczu cichego przepraszam. Nawet nie podbiegnąc, nie trafiła w sedno Jemu wszystko jedno, jemu już na pewno Bo na życie plan, jak domek z kart się rozleciał Pozostał sam, on, ta cichy dzieciak!
Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego krzyk jest pełen łez Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego wiarą w życie rządzie szewc
Siedzi cichy dzieciak, całkiem sam wobec ogromu domu A skrzypiące krzesło jakby postawiono w środku oka cyklonu Meblościanka z PRL-u, sufit, podłoga, blok moloch Ujmując to obrazowo Przez żaluzje wpada słońce, obnażając smugi dymu szluga Tępa pustka piszczy w uszach, a on nawet nie przypuszczał Że tak bardzo można pragnąć Żeby ktoś go słuchał, strzepnął popiół z Monte Carlo W kryształowy okrąg rzeźbionej popielniczki We wzory z kwiatów z cepelii, to mu przypomniało bliskich Nie jedna kłótnia - ojciec często nią rzucał Ona jednak się nie stłukła, zagasił szluga Szybki bilans błędów Zabrakło mu pazurów, zębów Złe powinowactwo genów, żeby wyrwać murom zęby krat Jak u Karczmarskiego*, odsunął krzesło, wstał Odpłynął prędko strach, dzieciak już postanowił Powoli zamknął drzwi od drugiej strony Jakby pierwszy raz to robił, winda, ostatnie piętro, Tam spojrzy w oczy Bogowi! Leniwe popołudnie w myślach nazwał pięknym Wszystkie zachody słońca, muszą zawrzeć się w tym jednym Czasem człowieczeństwo, to wybór sposobu śmierci Stanął na krawędzi. Choć nie słyszał 17-nastki To jego pierwszy krok w chmurach, jak u Hłaski* Nie pamiętał treści, pamiętał pożółkłe kartki Lekko zmrużył oczy, nie zobaczył z życia kliszy Więc to kłamstwo co mówili! On już poznał smak tej chwili! Pisklę wyfrunęło z gniazda, Przez chwilę z góry na asfalt Pierwszy raz w życiu był wolny, przez tą chwilę, którą leciał Jeszcze zdążył krzyknąć, tak jak sobie to obiecał Więc dotrzymał obietnicy - on cichy dzieciak!
Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego krzyk jest pełen łez Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego wiarą w życie rządzie szewc Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego krzyk jest pełen łez Cichy dzieciak, cichy dzieciak, jego wiarą w życie rządzie szewc
Dla rozkminy: * Jacek Kaczmarski (1957 - 2004) – polski poeta, prozaik, piosenkarz, twórca tekstów piosenek. ”wyrwać murom zęby krat” – odniesienie do utworu Mury * Marek Hłasko (1934 - 1969) – prozaik i scenarzysta filmowy ”Pierwszy krok w chmurach” (1956r.) – jest to jeden z jego zbiór opowiadań, uważany za historię o ”zgwałceniu miłości i niewinności”Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.