Jesień przyszła brat, na ustach czuje smak depresji.. Znów - mam w bani Meksyk, trzy razy większe nerwy.. Trzy razy więcej wypalonych petów - wierz mi.. Trzy razy więcej myśli, których nie mogę pomieścić.. Trzy, trzysta trzy.? Może trzydzieści.?! Ile to razy dzisiaj już myślałem o tej kwestii.? Czy to przemyślane wersy.? Znowu nic nie wiem... Jak piach przez palce, ucieka mi dzisiaj wiara w siebie.. Znów jebana jesień doprowadza mnie do szału, Jak wróg zwala z nóg , nienawidzę tego stanu.. Znów jak kruchy lód, pękam pod naporem żalu.. Ile wytrzymam.? Nie wiem, popadam w to niczym w nałóg.. Przytul mnie mocno, przytul, powiedz, będzie dobrze.. Że wszystko się ułoży, ja uwierzę w to być może.. Być może przyjdę do Ciebie dzisiaj wieczorem Lecz tylko po to by powiedzieć "miedzy nami koniec".
Ochoty brak, by dalej być i za czymś dążyć.. Sam, nie wiem czy wole Ciebie od samotności.. Dość, mam głupich kłótni i napadów złości.. Ta jesień chyba pozbawiła nas miłości .. Tak chciałaś szczerości wiec masz czego chciałaś.. Nie płacz i nie przepraszaj, to już nie działa.. Zostanę sam, Ty zostaniesz sama.. Ta miłość wiesz, chyba nie była nam pisana.. Popatrz już nie widzimy w sobie tego czegoś w oczach.. Dziś każde z nas robi sobie na opak.. Gaśnie to światło jak w monologu w oknach , Gasną uczucia bez których nie jestem w stanie kochać.. Nie miej pretensji, za mych obietnic słowa, Nie pytaj więcej czy jest szansa by zacząć od nowa.. To niema sensu, nie widzisz.? Sama ocen.. Przepraszam za łzy i nieprzespane noce..Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.