Miała w sadzie strój bogaty, Malowany w różne światy, Że gdy się w im zapodziała, Nie wędrując - wędrowała,, Strój koloru murawego, A odcienia złocistego - Murawego - dla murawy, Złocistego - dla zabawy.
Zbiegło się na te dziwy aż stu płanetników, Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków.
Podawali ją sobie z rąk do rąk, jak czarę: Pójmy duszę tym miodem, co ma oczy kare!
Szła pieszczota koleją, dreszcz z dreszczem się mijał. Nim jeden wypił do dna - już drugi nadpijał.
Miała w oczach ich zamęt, w piersi - ich oddechy I płonęła na twarzy od cudzej uciechy!
Miała w sadzie strój bogaty, Malowany w różne światy, Że gdy się w im zapodziała, Nie wędrując - wędrowała,, Strój koloru murawego, A odcienia złocistego - Murawego - dla murawy, Złocistego - dla zabawy.
Mać ją płacząc wyklęła - ojciec precz wyrzucił, Siostra łokciem skarciła, a brat się odwrócił.
A kochanek za progiem z pierścieni ograbił I nie było nikogo, kto by jej nie zabił.
I nikogo nie było, kto by nie był dumny, Że ją przeżył, gdy poszła wraz z hańbą do trumny.
Tylko Bóg jej nie zdradził i ślepo w nią wierzył, I przez łzy się uśmiechał, że ją w niebie przeżył. I przez łzy się uśmiechał. I przez łzy się uśmiechał, że ją w niebie przeżył. I przez łzy się uśmiechał. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|