To nie wieczór, choć oczy zawczasu się żalą, Że — co było pobliżem — wnet będzie oddalą. I nie szepty, lecz cisze mijają się wzajem, — W ich mijanki cień patrzy z parowu za gajem.
To — nie sen, lecz kurzawa gmatwa się z pogodą, — Już w stawie nierozpoznasz tej wody pod wodą... I nie smuga na rzęsach, lecz w cieniu zdrobniały Liść na dębie zwieczorniał, choć dnieje dąb cały!
I nie śmierć, ale studnia, gdzie mrok dno pomylił, Chce, byś, idąc, skroń ku niej bezwolnie nachylił... I nie szkarłat, lecz sama możliwość szkarłatu, Niepokojąc obłoki, narzuca się światu. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |