Wykołysałaś, dobra mateńko, w swoim łonie tkaczkę maleńką, wykołysałaś czule, miłośnie, pod rytm czółenka, przy tkackim krośnie.
Zaczęłaś gasnąć rok za rokiem W pożółkłym świetle fabrycznych okien, ale wciąż stałaś przy tkackiem krośnie, czekając, aż ci mała wyrośnie.
Wykołysałaś, dobra mateńko, w swoim łonie tkaczkę maleńką, wykołysałaś czule, miłośnie, pod rytm czółenka, przy tkackim krośnie.
Kiedyś czterdzieści lat ukończyła, zabrała ciebie wczesna mogiła, a miejsce twoje przy tkackiem krośnie zajęła córka w dwudziestej wiośnie.
Jest, jak ty byłaś, dobrą mateńką: w łonie kołysze tkaczkę maleńką, kołysze czulej jeszcze, miłośniej, pod rytm czółenka, przy tkackim krośnie.
Bo z niej co roku uchodzi siła, Bo ją wcześniejsza wessie mogiła, Bo życie wzór swój tkając na krośnie, Umiera znacznie prędzej, niż rośnie.
Bo z niej co roku uchodzi siła, Bo ją wcześniejsza wessie mogiła, Bo życie wzór swój tkając na krośnie, Umiera znacznie prędzej…
Wykołysałaś, dobra mateńko, w swoim łonie tkaczkę maleńką, wykołysałaś czule, miłośnie, pod rytm czółenka, przy tkackim krośnie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|