Dawno temu przed wiekami ludzie swym królem obrali węża straszliwego. Węża, który w swym obejściu chłopców dwóch i pięćdziesięciu zżerał dnia każdego. Wreszcie kucharz, co mu warzył, podstęp zrobić się odważył, użył swych zdolności. Król-Wąż gładko oszukany, zżarł pięćdziesiąt dwa barany, chłopcy na wolności. Kucharz Węża rok tak zwodził, a pułk chłopców w las uchodził co raz ratowany. Wreszcie, w gniewie i w orężu, armia z lasu krzyczy: "Wężu! Zemsty tu żądamy!". Król wpadł w złość i zżarł kucharza, armia na nic już nie zważa, dalej Węża w strzępy. "Wiwat! Wiwat nam ład nowy! Kucharz będzie teraz bogiem, baran - zwierzem świętym!". Lecz od tego czasu w mieście chociaż Węża nie ma wreszcie trup się ściele gęsto. Bardzo łatwo ten tu ginie, co kucharza skala imię lub zje święte mięso. I tak jakoś to wychodzi, że to są mężczyźni młodzi, pięćdziesięciu dwóch co dzień. Przed wiekami, którz je zmierzy, umarł Wąż i Wąż też przeżył z koroną na głowie.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.