Nie wystawiam białej flagi musisz tego być świadomy Gdybym w ogóle nie miał wrogów bym był zaniepokojony Reprezentuje Twój koszmar, wyłącz jeśli jesteś cipą, Bo tu nie ma happy endów i dodatków za ryzyko W końcu spadły klapki z oczów, wykruszyła się ekipa, Choć sądziłem do nie dawna, że to największy kapitał Nawet fałszywa nadzieja dla mnie zawsze była piękna Nonszalancja mnie zgubiła, wybawiła Boska ręka Możesz podnieść się z rynsztoku i na nowo iść do przodu Liczba wrogów nieuchronnie jest zależna od dochodów Wiem, że jestem zrysowany, mam demony w swojej głowie Całe szczęście, że zagłusza je skutecznie szczera spowiedź Towar rządzi na ulicach poległ nie jeden bohater, to prowadzi Cie do nikąd czujesz ból ślepnąc od świateł, już nie zliczę ile razy przechodziłem przez to piekło Zawsze jakoś się udaje w to pieprzone gówno wdepnąć
Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomóc Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomóc
Znów podrywam się do lotów i startuje z tym tematem Nawet z najgorszych kłopotów zawsze znajdę wyjście jakieś Ci pajace w polskim rapie większość skurwysynów kłamie żadne wersy tych gamoni nie zasługują na pamięć Moi kumple mają kose nikt pogodzić się nie stara tak niestety to wygląda w hiphopowych kuluarach opuściłem ciasne lokum i z frajerów robię miazgę Jak na razie w żaden sposób nie udaje się spoważnieć Nawiedzają mnie demony, jestem chory alkoholik, lecę driftem przez to życie możesz mówić mi Ben Collis, już trzykrotnie się zdarzyła ziomuś w życiorysie przerwa Jesteś zdrowy na umyśle, nie masz wstępu tu rezerwat Mam etykę ośmiolatka, trzymaj kciuki za mnie brachu Jestem odpowiedzią na potrzeby ulicznego rapu, słuchasz tego masz wrażenie jakbyś wciągnął się do sekty Też się dziwie, że ten album dostępny jest bez recepty
Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomóc Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomóc
Jestem niewolnikiem rapu piszę wersy dla ulicy, bliżej mi do socjopaty niż pobożnej zakonnicy Moje życie, moja sprawa, skurwysyny będą płonąć Ciężki przekaz na ripicie i tak kurwa w nieskończoność Dawny Chada to już przeszłość pieprzyć ćpanie i niepokój Nawet najpiękniejsze okno nie zachęca już do skoku Znów proceder na głośnikach zawsze dobitnie i szczerze, odnajduje w sobie siłę i z wyzwaniami się mierze Nie skończę na złomowisku już pokochał mnie ten przemysł Moje płyty się sprzedają wciąż bez obniżania ceny Możesz myśleć sobie co chcesz ale Chada się nie skończył Ciężki przekaz nie uroczy ani nie rozczulający Kiepscy gracze odpadają sytuacja jest niezmienna, jesteś kolo nie przydatny, rozładowana bateria Nie zostawię Cie na lodzie, więc się nie masz o co martwić Nie dotyczy mnie brak weny ani syndrom pustej kartki
Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomóc Przynoszę ciężki przekaz nienawijany szyfrem Od typa, który ciągle przez życie leci driftem Mam w głowie chore myśli i tysiące demonów Sam sobie momentami nie jestem w stanie pomócTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.