Tu, gdzie kryminalny syf, witam cię przyjacielu Tu życie wciąż płynie od apelu do apelu Przeliteruj ZK, potem napisz do matki Jesteś kot, to z pewnością trafisz do izolatki Społeczeństwo by chciało, żebym został stracony Jestem kurwa skazany, ale nie potępiony Anioł Stróż się zagapił, ktoś napisał anonim Teraz kreślę te kartki, bo nie mogę zadzwonić Nigdy jak ten niewolnik, nie zamierzam stać w cieniu W sumie wolny to pozostanę nawet w więzieniu Mówi Chada, ten typek, który dźwiga to brzemię Już od dziecka po brzegi wypełniony wkurwieniem Nie jest bratku, jak w domu, choć powietrze to samo Ale musisz tym trwać, bo cię kurwa skazano Szósta rano ten dzwonek i pobudka na apel Jest jak jest, gad otwiera klapę i krzyczy ,,Spacer’’
Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach x2
Do góry głowa, będzie dobrze ziomek Najgorzej mają ci z biletem w jedną stronę Wyobraź sobie, że nie wszystko stracone Nadejdzie jeszcze czas i usłyszysz ten dzwonek Zegarek śpi, w miejscu stoją wskazówki Jedyne zdjęcie z tych wakacji, zdjęcie do celówki Każdy dzień jak poniedziałek, dawno rzucone kości To czas by podsumować życie na wolności Na burcie, po prawicy, mam nagą ligę mistrzyń Sam powiedz, ile dał byś chociaż za jakiś striptiz Widzę wokoło ten ból na ludzkich twarzach A listy znaczą więcej, niż sobie wyobrażasz Poznałem w życiu ból, wiem jak smakuje karcer Zamiast patrzeć przez mur, lepiej patrzeć przez palce (przez palce) Przelicz zyski i straty, zanim cień na to życie rzucą stalowe kraty
Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach x2
Tutaj marzenia płoną i zostaje sam popiół Na wieki wieków amen, szacunek do tych bloków Teraz siedzisz w tej celi, no i błądzisz myślami To dla wszystkich złodziei z grubymi wyrokami Chwile nie są tu miłe, ale trzymaj się ziomuś Wśród lamperii, tak bladych jak te kwiaty tytoniu Gdybym wiedział, co będzie, to bym wtedy się cofnął Dziś różaniec mi mówi żebym w końcu się ocknął Własne echo znów słyszę, gorzka robi się ślina Jak po prochach, co dają ten eteryczny klimat Znowu liczyć zaczynam, nie zrozumiesz mnie bracie Masz tu słowa kreślone przy tym drewnianym blacie Już zamknięty z wyboru, który bluzga wersami Ciągle z życiem skłócony i skuty kajdanami Ja tu z wami człowieku wciąż z tą samą nadzieją Tu marzenia, choć pachną z czasem szybko wietrzeją
Ja wciąż oddycham, na życie mam apetyt Powietrze tu nie pachnie mi zapachem kobiety Poczuj ten klimat, to skurwiały kryminał Tu czas przeważnie liczysz w latach nie w godzinach x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.