Moja garderoba pęka w szwach Połowy z tych ciuchów nie noszę i tak Kupuję też gadżety, w gruncie rzeczy zbędne Zamiast żyć oszczędnie i pomóc tym w potrzebie W kuchni zastawiony suto stół Wiecznie się opycham; żrę bez umiaru A jak brzuch nie może więcej zjeść Zamiast dać głodnemu, śmietnikowi daję zjeść
Choć cenię sobie wygodę I w nosie mam ubogich na co dzień To raz do roku coś ruszy mnie Bo wpadam w podły nastrój i w apatii tkwię
Bo mam dylemat moralny Z pozoru jest absurdalny Czy mogę się cieszyć obiadem Gdy ludzkość przymiera głodem? Mam dylemat palący Co wrednie we łbie mąci Czy mogę wygodnie korzystać z prysznica Gdy Afryka kona z pragnienia? (Kona z pragnienia?) (Kona z pragnienia?)
Znów gdzieś w TV Wiadomości lecą; ludzie nędzę cierpią Ciekną mi łzy Topię się w rozpaczy i poczuciu winy
Prawie bym wpadł w totalną depresję I oddał biednym: samochód, dom i całą pensję Na szczęście w porę ktoś z zadumy wyrwał mnie Wysyłając mi zabawny filmik z kotem (Hehehe)
Chcę ze śmiechu boki rwać Jednak ciągle nie potrafię wziąć się w garść
Bo mam dylemat moralny Z pozoru jest absurdalny Czy mogę się cieszyć obiadem Gdy ludzkość przymiera głodem? Mam dylemat palący Co wrednie we łbie mąci Czy mogę wygodnie korzystać z prysznica Gdy Afryka kona z pragnienia? (Kona z pragnienia?) (Kona z pragnienia?)
Już najwyższy czas Stanąć z problemem twarzą w twarz Zamiast znowu odwracać wzrok Wcisnąłem żebrakowi 10 złotych do rąk
I mój dylemat moralny Jest już nieaktualny Odbyłem głęboką pokutę Skutecznie zdławiłem smutek Mój wybór szczodrości Wprowadził mnie w stan beztroski Z radości przehulam calutką wypłatę A ludzkość da sobie radę (Da sobie radę) (Da sobie radę)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.