Weekend w weekend, alko zalewa żyły muzyka przenika przez małżowiny szczęka opada, w ustach nie ma śliny język wywija jakby to były Chiny Kolano klęka, pęka jelito Cewki moczowe wydalają piwo szkliwo na zębach niszczy kofeina żołądek się buntuje, temu rzygasz łydki, pośladki, uda, masz dosyć migdały powiększone jak kokosy tłuste włosy nie odczuwasz smaku smakowe kubki jak kubki z piachu za dużo maku w postaci kompotu jelito cienkie szuka antidotum Znieczulony przez opium, ty się uśmiechasz to anatomia na pewno nie człowieka
Budzę się i nie wiem gdzie jestem? łeb mnie boli, zawsze sterem przestępstw Co się stało? mam zakwasy w nogach musiała być długa przebyta droga Mam jakieś lepkie palce chuj wie gdzie wsadzane ręce mam jakieś poharatane krew na kostkach, najebany siałem postrach Ta szrama na twarzy jakaś obca Żołądek nie pracuje jak trzeba fiut mnie boli, nerka lewa przeciągam się, ziewam oddech mam nieświeży w ogóle trampek w ryju, oczy czerwone Nie wierzysz? BądŹmy szczerzy włosy mam w nieładzie nos mnie jeszcze boli ku przesadzie I mało tego jak się w lustrze zobaczyłem to zrozumiałem, dwóch zębów nie ma, z kimś się biłem Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|