[I] Przesiąknięte banałem i oplecione prostotą Chcę ruszyć, iść dalej, ale nadal nie wiem dokąd Może zajmij mnie rozmową, dialogi są bezmyślne Każdą jedną strofą daję przeszłości w pizdę
Od dawna już gwiżdżę na połowę swych znajomych Zaszczepili mi wściekliznę i uciekli w swój dobrobyt Tak łatwiej może, pomyśl, topić się w monetach Zasłaniać nimi oczy i nie widzieć jaka bieda dookoła
Nie zdołasz mi w mówić, że jest dobrze Wpadłem pod życia koła i obśmiewam własny pogrzeb Kołysze się gondola, płynąca gdzieś pod mostem Nie słyszysz moich wołań, bo dla Ciebie są żałosne
Wrzask archanioła blokuje do nieba dostęp a, błękitna połać świętuje swoją wiosnę Tutaj zima, noce mroźne, kurwa, nigdy nie przywyknę Do tego, że poranek mnie bogaci w nową bliznę
ref:
A może ja jestem jednym z tych Skazanych na wstyd Jestem jednym z tych którzy nie chcą tu być jestem jednym z tych Skazanych na krzyk Jestem jednym z tych Fałszywych i złych
[II]
Szkodniki obracają się ciągle gdzieś wokół Swoje arie odgrywają, byłem zawsze solą w oku Właśnie wtedy, gdy jak pająk wiłem własny azyl Zamiast przepięknej siatki tworząc bohomazy
Osobiste obrazy zawsze były własnym lustrem Odbijały wszystkie skazy bez namysłu nad jutrem Uważałem za okrutne, nie umiałem się pogodzić Z kurestwem tego świata, i nadal mnie to obchodzi
Ile potrzeba godzin, aby zniszczyć człowieka Ile w Polsce jest rodzin, które nie zasną bez lekarstw Ile można się godzić z tym, co uznane za nietakt I dlaczego mimo chęci inaczej żyć się nie da
Musisz wszystko zaprzedać, najlepiej własną duszę 8 praca, 8 sen, 8 zbieranie puszek Tak, ciągle to duszę, gdzieś tam głęboko w środku A racjonalny bunt zabijają już w zarodku
ref:
A może ja jestem jednym z tych Skazanych na wstyd Jestem jednym z tych którzy nie chcą tu być jestem jednym z tych Skazanych na krzyk Jestem jednym z tych Fałszywych i złych
[III]
Jakoś daję sobie radę, wiążę koniec z końcem Ciągle zasypuje krater wywiercony przez ich wzorce Wtedy byli jak słońce, dali promyk nadziei Szybko nadeszły chmury, tego już nie da się skleić
Na śnieżnobiałej bieli śmierdzące plamy zgnilizny Zapierdol nas wszystkich, mój boże wiekuisty Przecież z Twej podobizny powstała ta replika Musisz być przerażający, chyba wolę w to nie wnikać
Tak łatwo Tobie znikać, popatrz na mój życiorys Przetrwała ta logika, każdy jest do tego skory Przestałem liczyć spory, a było ich wiele Jak ludzi, co nazwali mnie swoim przyjacielem
Teraz pozostał szelest zdjęć pomiętych w koszu I średnio raz dziennie stoję na rozdrożu Przecież każdy ma swój rozum, właśnie to jest straszne Pełna świadomość tego, że z tym stanem rzeczy zasnę.
ref:
A może ja jestem jednym z tych Skazanych na wstyd Jestem jednym z tych którzy nie chcą tu być jestem jednym z tych Skazanych na krzyk
Jestem jednym z nichTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.