Witam ponownie, to znowu mówię ja Nagonka trwa, nadal trwa ta nierówna gra Więc robię rap, bo tematów mi nie brak Podrzucacie mi ich tyle, że nie starczy jeden track Kiedyś był system PRL-em nazywanym Sądy były niezawisłe, no przynajmniej udawały Teraz - uwaga - co wymyśliły nasze pany Otwarcie o tym mówią, będą na sądy wpływały A przypomnijmy, co mówi Konstytucja: "Sądy to niezależna od władzy instytucja", "Sędziowie niezawiśli tak jak Prokuratura", ale jak widać w naszym państwie to zwykła bzdura. Kurwa - gdzie my żyjemy, przecież to paranoja Amber Gold, budżet, dziura, znów wina kibola Hola hola, Florek, kiedy w końcu się przekonasz, że są większe problemy niż stanie na schodach?
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dni
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dni
Przepraszamy, ubolewamy - kurwa, co jeszcze? Nadstawcie dupy może was wyruchają wreszcie Gdy plują na Polaka to gdzie jesteście? Gdy Polak odda sam to się oburzacie wielce "Litewski chamie klęknij przed Polskim panem" Nigdy nie przeproszę nikogo za ten transparent Pani Aśka Przybylska, ona tak podniosła lament Chciała kochać litwinów, happening nie wyszedł wcale Ale to nie koniec, a taki z tego finał Że o szóstej rano ludzi z chaty się zawija Wyprowadza w kajdankach, to jakaś kpina Że za zwykły transparent policję się wysyła Chwila - kiedyś Palikot nazwał chamem prezydenta Lecz sprawę umorzono, eh kto to jeszcze pamięta? W ognisku pali szalik jakaś czerwona menda Godło płonie i chuj, lepiej przed Litwą stękać
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dni
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dni
Zacumował sobie w Gdyni okręt z meksykańcami Poszli na plażę lecz nie byli na niej sami Byli zbyt pewni siebie, chyba się nie spodziewali Że dostaną pstryczka w nos od ludzi zwanych kibolami Minister pyta i nie dowierza, ja pierdolę, Że wśród normalnych ludzi na plaży byli kibole Ole, to my kibole, ole, my nienormalni Nieproszeni goście, człowieku weź to ogarnij
I znów to przepraszanie, znów kurwa "ubolewamy" Meksykańcy w koszykówkę jeszcze z władzami pograły Potem niczym Titanic gdyński port opuszczały A w szpitalu polski chłopak, który ma cięte rany Nagonka trwa, znowu jesteśmy sami I znowu kibice są o wszystko obwiniani A gdy Radwańskie od katolickich suk wyzywali Wtedy zbytnio żeście się tym nie podniecali
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dni
Ole, to my kibole Ole, my nienormalni Wróg publiczny numer jeden to my Ole, to my kibole Ole, więc to ogarnij, że będziemy nimi aż po kres naszych dniTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.