Czasem wziąłbym najchętniej nóż, się cały pociął Wpierdolił gdzieś pod auto, Albo podrzucił pod pociąg, lub Wyszedł nocą i nigdy więcej nie wrócił. Ciekawy jestem kto by się za mną tak bardzo smucił.
Choć tak naprawdę nie o to mi chodzi, Ja po prostu kurwa nieraz mam życia dosyć, ej. Choć wiem, że nigdy tego nie zrobię, To jednak te myśli wciąż mi krążą w głowie, ej.
Moja psychika jest już niezle zryta, Nie otworzę się przed tobą, Ja otworzę się na bitach, patrz. To ta liryka od typa co nie ma łatwo, Ja nie widzę w życiu sensu, Chcę by zgasło światło.
Czasem aż za bardzo załamka mnie łapie, Ale zamiast się odjebać wolę przelać to na papier, ej. Tylko w rapie czuję się potrzebny, Bo w życiu to mało komu na mnie zależy.
Problemy się trzymają mnie na każdym kroku, Uwierz, gdy to nawijam to aż łza się kręci w oku. Czuję niepokój, boję się swojej przyszłości W sumie to się boję nawet terazniejszości.
Jest kilku gości co na duchu mnie podtrzyma, ej. I są bliscy dla mnie, tak jak rodzina. To życie kpi z nas, robiąc wciąż sobie jaja Ja już kurwa mam dosyć Ja już chcę stąd spierdalać
Z serca wyrzucam balast, który niszczy od środka Ja nie wiem czy w życiu tym szczęście jeszcze mnie spotka Odbić się od dna, kurwa, to nie jest łatwe A najgorsze, że sam nie wiem kiedy na nie spadłem, ej.
Czy w końcu znajdę z niego drogę ucieczki ? Nie wiem, więc wybucham niczym granat bez zawleczki. Sprawdz, na pętli jestem tykającą bombą Która z każdą sekundą nagle może pierdolnąćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.