[Zwrotka 1: Buka x Skor] My to pierwszy krzyk, który rodzi cisza A nagie myśli kroi sztylet By czarne okrycia wszyć nam pod skórę My to strach przy kołysce śpiewający chórem A nagie myśli bez poduszki boją się usnąć My to podróż przez płótno, między bielą, a lazurem w czerń Wrogi huk, co wrzaskiem rozleją amok My to lęk, tulony przerażeniem, okryty bólem Skulony w rogu, cicho łkający pod ścianą My to nieśmiałość, krzycząca szeptem rozgniewana Krew na rękach, szpetna czerwień, co pęka szkłem na ranach Piosenka piękna, jednak złym dźwiękiem zagrana Połamany klucz wiolinowy w drzwiach od mieszkania My to dramat, rękopisy pozalewane żalem Rozdrapanej niewinności konające w niemym szale Życiorysy szpetnej złości, jak litery rozmazane Kołysanka wątpliwości w pamięci wbita hebanem
[Zwrotka 2: Buka] Ja - czarny mrok, pusty krzyk Nocą zamaluje Ci, blady świt Czyste tło, byś już nie zobaczył ich Ja to zło, czarny rytm, wystukuję go A Ty tańczysz wciąż, tworząc nić Co prowadzi cię na dno
[Zwrotka 3: Skor x Buka] Jestem głosem, który każe Tobie niszczyć, nie ufać nigdy Ostrzem brzytwy tnącym marzeń nieboskłon Jestem linią blizny zrodzonej z nienawiści Cieknącą krwią z dłoni nie chcących dorosnąć Jestem martwą miłością wbitą w oczy dziecka Kapiącym kłamstwem warg obliczem szaleństwa Melodią, która nie może przestać być fałszem Spływając gardłem, jak czerń przez alabster Tak jak mocno, czernio, krzyczysz, czego pragniesz? Tylko czeka Cię stryczek, na smyczy prowadzi w antracyt Niechciana histerio, odrzuć kajdany Chodźmy dalej, ty daj nam nostalgię i stwórzmy szare Jak nasze plany, że poukładamy kolory Rozlany atrament, obrazu ramy, te zmory Przyłóż do rany oręż, by poczuć na sobie to znowu Lub odejdź, bym żalem zatańczył w Twych oczach Bym żalem zatańczył w Twych oczach Bym żalem zatańczył w Twych oczach Do bieli dodaj czerń Aby powstał antracytTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.