Zapadła noc i ciemno już, choć nieba strop różowawy od miejskich świateł.
Chodnikiem z płyt, tą własną z dróg wymięty kot z dumą wolno mokry człapie.
A krople kap, padają tak z czeluści chmur w czarnych kałuż czarne otchłanie.
Wśród sennych kół w kałużach dziur jesień, dżdżu chór. I słyszę zegara tykanie.
Rząd pustych aut pod światłem lamp. Upływa czas i jesieni nastaje smutek.
Przeminie deszcz, przeminie czas... Nadziei brak... i bezsensowne marzeń snucie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|