Mówiłaś: "Za mą miłość coś mi daj, Ja piorę Ci koszule i skarpety." I wtedy się poczułem, jakbym stał Bez forsy w obcym luksusowym sklepie. A trzeba było znowu w morze iść - Bałtyk jesienią całkiem nieźle gwiżdże. Po wachcie napisałem długi list, Sam jeszcze przecież nie wiem, czy go wyślę.
Na morzu zamieć, na morzu mgła, Fale jak domy. Na morzu całym tylko ja Myślę o Tobie. Podzielą nas tysiące wacht I przestwór wody. Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat, Sól w oczach boli.
Wracałem stamtąd, gdzie zamarza rum I gdzie nie jesteś pewien żadnej fali. Mówiłaś: "Znowu nam się zepsuł stół. Mógłbyś, cholera, wreszcie go naprawić." Wracałem stąd, gdzie słońce topi wosk, A myśmy od malarii dygotali. Mówiłaś: "Znowu mi zamknęli kiosk. Po bułki muszę biegać znacznie dalej."
Znowu nas dzieli złamany stół, Nienaprawiony. Tu moje pół, tam Twoje pół - Dwie życia strony. Podzielą nas tysiące wacht I przestwór wody. Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat, Sól w oczach boli. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|