Jesteśmy szarzy i czarni, brudni od nienawiści Oceniamy tak łatwo, jakbyśmy mogli czytać myśli Toniemy w nienawiści brat, nawet do najbliższych A każde marzenie kupisz za hajs, wszystko się ziści Chciałbym zaufać Ci, lecz jeśli ja mam maskę To Ty, masz ją na bank - trochę to straszne To czarne części ludzkich dusz, wewnętrzne baśnie Zakamarki ludzkich głów, płoną tylko kiedy zaśniesz Nie wierzę już w prawdziwość, prawdziwych nie ma Naturalnie jestem tak fałszywy że bardziej się nie da Gdyby nie arcymag, to pewnie kurwa bym się sprzedał I pewnie zrobiłbym to od zaraz, gdybym się go nie bał Blau, noszę tą maskę od tak dawna Że czasami zdaje mi się że może to wszystko prawda Może to moja twarz, brat, a nie tylko maska Może tak, a może nie, a może cały ja to farsa Yo, macham łapkami jak ślepy Arcymag stoi nad sceną i ciągnie sznurki całej planety Ruszam ustami, ale mówi on niestety Udusi mnie w mojej własnej głowie, jak formaldehyde A każdym ruchem, swoich magicznych dłoni Rysuje obrazy życio-śmierci mojej Jak malarz, nad płótnem, arcymag stoi Malując mój świat, ale według myśli swojej
REF x2 Mamy podwójne twarze, jak Edward Mordrake Mówimy, dwoma głosami - jak marionetki Szczerzymy kły zza uśmiechniętych spojrzeń Jesteśmy sobą brat kurwa, ale w którejś z wersji
Nie umiemy ani wybaczać, ani nawet tego rozumieć Pogubieni biegamy jak malutkie dzieci w opętanych tłumie Zapomnieni szukamy stąd wyjścia, chociaż nie każdy umie Gubiąc z oczu nawet własne dłonie, idąc tu na górę A w lustrach, nasze odbicia stały się cieniami Bo staliśmy się zbyt dwulicowi i zbyt zagmatwani Nie potrzeba nam wkładać masek byśmy oszukali Mamy kłamstwo, i nieprawdziwość zmieszane z genami Lubimy uciekać w swoje światy, świat jest z muzyki Światy dziwek, imprezek, alkoholu, super techniki Spierdalamy stąd, boimy się o te wyniki Które dadzą nam, gdy przyjdzie czas, królowie nielogiki Ja się oduczyłem bać, kiedy odkryłem prawdę Jestem każdą swoją wadą, ją, i widzę to wyraźnie Zmieniam się tak szybko jak wyraz kiedy wciskasz spacje Idę naprzód, jak zombie brat, kiedy zaczynam gadkę Jestem spaczony tak jak każdy w tym mieście I gram jako kukła, w teatrze o bezsensie Czasami role większe, czasami mniejsze Czasami jestem arcymagiem, czasami wielkim wieszczem Czasami jestem zwykły, czasem to pieprze Czasami jestem najprawdziwszy, czasem niezbyt jeszcze Żeby odnaleźć siebie, nieraz zgubiłem serce Żeby odnaleźć kroplę, wylałem tysiącpięćset
REF x2 Mamy podwójne twarze, jak Edward Mordrake Mówimy, dwoma głosami - jak marionetki Szczerzymy kły zza uśmiechniętych spojrzeń Jesteśmy sobą brat kurwa, ale w którejś z wersjiTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.