[x2] Do chwili kiedy umrę biorę życie jakim jest choć bywa trudne ciągle pochłonięty przez tematy brudne biorę je jakim jest, biorę je jakim jest
Do chwili w której przyjdzie mi w kalendarz kopnąć jointy wokół będą płonąć cipki będą moknąć mam w furze z tyłu dwie, już rozbierają się co chodzi im po głowie wiem one wiedzą czego chcę moja ekipa do klubu wbita tego wieczoru nie ma opcji żeby była lipa mamy ze sobą dużo zioła dziewczyny dookoła jeśli chcecie się zabawić to podbijcie do nas chcę żeby skumała mój myślowy skrót whisky cola lód na dziąsłach czuję chłód brak mi tchu kiedy kręcisz nią tak żadna inna nie ma w sobie tyle ognia przymykam oczy wyobrażam sobie nas sam na sam mała pokaż na co cię stać chcę zabrać cię na kwadrat na całą noc nie na kwadrans dziewczyno bez kitu z nieba mi spadłaś
[x2] Do chwili kiedy umrę biorę życie jakim jest choć bywa trudne ciągle pochłonięty przez tematy brudne biorę je jakim jest, biorę je jakim jest
Do chwili w której jebnę w ramę gęby moich ludzi roześmiane, nie ma czasu na lament ziomek jedziemy dalej lolki baty bongi skręty wszyscy moi ludzie każdy grubo pierdolnięty moje życie to spontan szalone jak bonton walimy sabotaż w klubie co sobota rzucam siano do puli hazard pochłania raz rzucam kości na stół i czekając zgarniam ten hajs ziomek żyję tak jak by ten dzień miałby być tym ostatnim a jeśli tak będzie Boże daj mi stanąć jeszcze raz na szczycie chcę ostatni raz spojrzeć stąd na swoje życie nie chcę żałować nic więc robię to co przychodzi mi na myśl całym dniem całą nocą nie wiem jak najłatwiej ci to wytłumaczyć po prostu żyjesz tylko raz potem tylko straszysz
[x2] Do chwili kiedy umrę biorę życie jakim jest choć bywa trudne ciągle pochłonięty przez tematy brudne biorę je jakim jest, biorę je jakim jestTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.