Mój dziadek przed laty, gdy jeszcze był młody Do straży należał ogniowej I nosił na głowie hełm wielki i złoty Był pierwszy w drużynie szturmowej
Przez miasto - powiada - gdy ogień się palił Beczkowóz jak burza się toczył Przechodnie w popłochu na baczność stawali Z daleka go każdy zobaczył
Beczkowóz, beczkowóz, beczkowóz A na nim drabina To jedzie do ognia, to jedzie do ognia To jedzie strażacka drużyna
Na wozie sikawka i dzwon jak z dzwonnicy Beczkowóz - w zaprzęgu dwa konie A dziadka to znali na każdej ulicy Bo on grał na alarm na dzwonie
Dziś dziadzio, gdy widzi strażacką drużynę Zdejmuje swój złoty hełm z kąta Opuszcza na chwilę swą ciepłą pierzynę I krzyczy: "Gdzie dzwonek i pompa?"
Beczkowóz, beczkowóz, beczkowóz A na nim drabina To jedzie do ognia, to jedzie do ognia To jedzie strażacka drużyna
Aż czas się posunął do przodu troszeczkę Beczkowóz gdzieś leży na złomie Dziadunio wspomina poczciwą swą beczkę Bo znów chciałby zagrać na dzwonie
[2x:] Beczkowóz, beczkowóz, beczkowóz A na nim drabina To jedzie do ognia, to jedzie do ognia To jedzie strażacka drużynaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.