I myślę czy przestaniecie kiedyś na siebie tak krzyczeć Krzyczeć, kochanie, to znaczy, to znaczy, mieć wolę życia I pytam jak długo możemy stale to sobie powtarzać Krzyczeć, kochanie, to mówić, to mówić, i nigdy nie kłamać
Wyrzucam to sobie stale, że to moja wina, że to po mnie rana Udaję, że wcale nie czuję jak nie powinno was tu być Od dawna, od dawna, już od dawna, od dawna
To nie jest ani mądre ani godne podziwu, ale Tak się teraz (tak się teraz) użalam nad sobą Że moje serce rozdarli na tej swojej wojnie, wojnie (wojnie) nieprzyzwoicie dorosłych gówniarzy
Wyrzucam to sobie stale, że to moja wina, że to po mnie rana Udaję, że wcale nie czuję jak nie powinno was tu być
Wyrzucam to sobie stale, że to moja wina, że to po mnie rana Udaję, że wcale nie czuję jak nie powinno was tu być
Od dawna, od dawna, już od dawna, od dawna
Pierwsze słowo rzuca on Drugie rzuca ona A ja stoję tu na środku Stoję przerażona Prawe ramię targa ten Lewe targa tamta Ja uszyty uśmiech mam Wasza przytula-a-a-ankaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.