To było tak, Wysoki Sądzie Znów wyszedłem o 9 Plan był jasny, rave na Smolnej Od razu zjadłem jeden krążek firmy rolex ten różowy Zbiłem pionę ze znajomym Miał przy sobie torbę koksu Hop, wciągnąłem se węgorza i poszedłem w swoją stronę Coś poczułem, że nic nie czuję To wrzuciłem drugi krążek firmy Rolex Ten różowy, no i wpadł do głowy pomysł, by doprawić się ciut mocniej Po extazy zjeść se kwasy i zaliczyć fajne fazy Wsiadłem w metro na kabaty Bo mój diler ma tam chatę Extra towar w szafce chowa Obok trzyma też winyle Jest ich tyle, że normalnie mógłby gdzieś grać jako dj Uśmiechnięty cały jestem Serce bije coraz prędzej Chcę przytulić pasażerkę Niezbyt ładną mówiąc szczerze Ale ona wystraszona Nie pozwala i wysiada Na Stokłosy Spięty koleś łypie groźnie Już w powietrzu wisi bitka Aż tu nagle mówi głośniej że Natolin Wiec kieruje się do wyjścia
Kto gra warm-up, kto gra closing, Bo na Smolną muszę gonić/ x2
Peron pusty, jak stan konta Lot max tłusty Tak na 102 A na schodach stoi kanar Bilet proszę albo karta Ups, mój portfel jest na hausie W kielni siedzi tylko cash, Ściemniam, że jak ślepy bramkarz Nic nie łapie Jednym ruchem się wymykam Coś w stylu Steven Seagal Biegnę ile sił mam w szkitach Znam ulice w okolicy W parę minut mandarynki Tam mój diler na mnie czeka Szczęka mega zaciśnięta Rzucam setkę mu bez słowa Na rowerze wjeżdża Hoffman I jak w kalejdoskopie tańczą światła w mojej głowie Myślę sobie, jest tak dobrze Niech się to nigdy nie kończy Jak na złość dzwonek do drzwi w mig sprowadza mnie na ziemię Wchodzi paru wciętych gości Alkofajki, tępe śmiechy Na zegarku w pół do trzeciej Już najwyższy czas się zwijać jak tortilla
Kto gra warm-up, kto gra closing, Bo na Smolną muszę gonić/ x2
Dzika winda zamiast na dół jedzie w boki Lewa, prawa, prawa, lewa Bania pęka, straszna męka Całe szczęście, że w kieszeni się ostały resztki koki Mam nadzieję, że postawi mnie do pionu Muszę przecież trzymać poziom (Jak na razie mi się cofa, a w planach jeszcze Smolna, Sypię towar prosto w nozdrza, w moment, jakby ręką odjął Wstaję z pola, ?, ja ? biorę phona, by zamówić jakiś Uber Patrzę, kumpel pisze esa) Gdzie ty jesteś, Na parkiecie dźwięki piękne płyną, Wbijaj bracie po pakiecie emki pęknie sztywno Już pod klatką wypatruję skodę białą Lekko marznę, środek grudnia, A kierowca mi się spóźnia Chcę wziąć szczura dla kurażu i na podtrzymanie haju Bez przypału walę Lean, Wtem podjeżdża tu Insignia Wyskakuje z niej policjant i to byłoby na tyle ?
Kto gra warm-up, kto gra closing Bo na Smolną muszę gonić ...
Wysoki Sądzie tak naprawdę to nie jestem nałogowcem Ja się tylko lubię bawić Mam stałą pracę, podatki płacę Auto sprawne, OC, AC Pakiet office nie jest mi obcy jak angielski i francuski, A że czasem wezmę kreski czy tam cuksy, Choć noszę dresy, czytam Prusta I nie wszczynam bujek w klubie, nie łapię kobiet za pupę W pas się kłaniam starszym paniom i przez pasy przeprowadzam, Segreguje śmieci swoje i sąsiadów... Niech sąd uwierzy w me intencje Obiecuję będę grzeczny Nie chcę trafić do więzienia, Zrobię wszystko co w mej mocy, by broń Boże nic już nie brać, Ale błagam Cię, jest szansa, żebym zdążył wbić na closing Bo na patio gra NuCasaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.