Zegar tyka, Ty jak Ikar, Klapki na oczach, powiedz mi gdzie w tym logika, Schematy i statystyka, Wilki na owcach ciągle dobre robią żniwa, I proszę mnie nie porównywać, Brakuje głębi Ci, byś ze mną mógł wygrywać, Jedynie gówno tu zdobywasz, Jak dziwka zarabiasz na spełnianych kaprysach
Wszystko chuj, wielki chuj, Tak jak śpiewał Kuba Sienkiewicz, Nie ma w tym ducha, co robisz tutaj, Brak Ci godności, miłości, weny, Gwiazdorskie suki, prostytutki, Kazik o Was to mówił bez ściemy, W oparach wódki lecą na dudki, Tak żywe trupy leczą kompleksy
Insane in membrane, uwierz, Lecę sobie z Wami tu na pełnej, kurwie, Serwujecie marni tutaj brednie, wtórne, Ścierwa głupotami trują wredne, durnie, Scena pod nogami suko jebnie, umrzesz, Ściema z cekinami, jutro bezdech w trumnie, Spod dywanu wali kupą weźże, cuchnie, Rapem czasem robię trupom sekcję, muszę, May-day, may-day, kiedy będzie pay-day, Zrobisz komuś loda, znowu będziesz miała więcej, Hej, hej, przecież to zwykły bej żaden MC, Na mordzie z burakiem pragnie walić tylko ketę
Łoł, pozory prysły, sory Johnny, to nie był wyścig, Głodne duchy, szambo dla kapuchy, Ranking, owacje, libacje, zachwyty, Łoł, skandaliści, walczą o zasięg chciwe umysły, Jedno jest pewne, zdechniecie wszyscy, Tak jak te Wasze chore wymysły, Łoł, puste zyski, blaknie gwiazda, pogada o niczym, Egocentrycy, paranoicy lecą po trupach dla chorej ambicji, Łoł, żaden to wyczyn wybić się na robieniu dziczy, Mój rap to wytrych, nie jestem chytry, Wierz mi, ja lecę szlakiem innym, Wykarmiony pasją, lecę szlakiem innym, Nie pochłania mnie bogactwo, życie to nie wyścig, Dusze, które źródło znajdą zdobywają szczyty, Jestem żywą świadomością w pełni wolną przy tym, Jestem doskonały, bo nie jestem ideałem, Nie nasycam się zajebistości festiwalem, Mają po pięć minut czasem nawet po piętnaście, Ja mam życie całe i wygrywam wszystko właśnie
Statystyk zyski, mentalne dla nagrody blizny, Kapryśny piknik, życie to nie pieprzony wyścig, Wytykać błędy, którędy iść chcą uczyć wszyscy, Nie znają granic, a sami jak tchórzliwe pizdy
Nie robią nic, na wodę pic i zapał wystygł, Nieporuszony tu z ambony mówi nadal mistyk, Spełniasz kaprysy i myślisz, że ta sława błyszczy, Po zmroku kocur, wraca, by polować na myszy, W rankingu top, a jeden kop i ledwie dyszysz, To zwykły pop, ale ten chłop pewnie nie słyszy, Fejmowy haj wciąga bardziej niż narkotyki, Helmowy jar oddziela mnie od trolli wszystkich, Rzucają czar i patologią karmią dzieci, Nieśmiesznych skeczy egocentryczny kabarecik, Udają złoto, malowane żelazne pręty, Mentalne sępy to zwykli są padlinożercy, Ruchają w korpo się na okrągło chciwe hieny, I psują młodych, na ulicach fałszywe zgredy, To wielka farsa, nikczemne i parszywe kręgi, Wydostań z pętli się i zobacz, że jesteś wielki
Łoł, pozory prysły, sory Johnny, to nie był wyścig, Głodne duchy, szambo dla kapuchy, Ranking, owacje, libacje, zachwyty, Łoł, skandaliści, walczą o zasięg chciwe umysły, Jedno jest pewne, zdechniecie wszyscy, Tak jak te Wasze chore wymysły, Łoł, puste zyski, blaknie gwiazda, pogada o niczym, Egocentrycy, paranoicy lecą po trupach dla chorej ambicji, Łoł, żaden to wyczyn wybić się na robieniu dziczy, Mój rap to wytrych, nie jestem chytry, Wierz mi, ja lecę szlakiem innym Wykarmiony pasją, lecę szlakiem innym, Nie pochłania mnie bogactwo, życie to nie wyścig, Dusze, które źródło znajdą zdobywają szczyty, Jestem żywą świadomością w pełni wolną przy tym, Jestem doskonały, bo nie jestem ideałem, Nie nasycam się zajebistości festiwalem, Mają po pięć minut czasem nawet po piętnaście, Ja mam życie całe i wygrywam wszystko właśnieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.