Definiuję Cię samochód czy bogactwo Twego ducha? Wartość widzisz w twórczym akcie czy w tym ilu tego słucha? Czy w okresie trudnym wsparcie dasz, czy w minutę oszukasz? Napędza Cię szczera miłość czy lecisz tu po trupach?
Wybór Twój, konsekwencje Twoje, ja już się nie boję, Spokój mój zawsze ponad hejt — mam duchową zbroję, Byłem orłem wśród gołębi, ale lecę znów po swoje, Orłem stać się możesz i Ty też, porzuć paranoje
Słudzy ego oceniają nas — czas ich krótki jest, Wieczność w końcu zakończy ten sen, zatracenia rejs, Porzuć stres, zanim będzie piach, poczuj radość, leć, Żyjemy w tym bałaganie spraw, niszczy strach i gniew
Życie tutaj się przytrafia nam przez przypadek czasem, Gdy na chwilę zniknie natłok spraw, zmęczeni hałasem, Gdy los w ramach wyrównania szans spierze ostrym batem, Nagle pojawia się piękny czas — oświecenie bracie!
Gdy pozorów świata miałem już dość, By pokonać zło, powstał duchowy gangster, Wykorzystam mój głos, Aby moc rozdawać wam dziś tu moim rapem
Świadomość rozwijam swą wciąż, Aby mimo cierpień, cieszyć się światem, Wierzę w ludzi, wierzę w miłość, Bo na końcu drogi wróg stanie się bratem
Zabiłem myśli czarne grozą spowite szarej mgły, Rozmawiam co dzień z Bogiem i dalej liczę nasze dni, Jedyną słuszną drogę ja bracie widzę zawsze w Nim, I uwierz, że mam rację — Wilhelm z Baskerville
Pranie mózgu zamiast prania brudów, Ludzie pragną cudów, wola tłumu, Nie chcą podjąć trudu, Nie chcą sprzątać gruzów
I tak mole zjedzą gorzkich głupków, Taki los mamutów, Niewolnicy luksusu, statutu, Skończą też bez butów
Gdzie się podział powiedz mi Twojej duszy szczery uśmiech, Lans i blask, duma i maniery, wyższe sfery smutne, Żywe zwłoki zatracone w ego, więdnie wena w trupie, Wiecznie głodny, chcesz bez końca jeść, pękniesz, że aż huknie
Bóg pokazał mi mą rolę, Tobie dawno też dał również, Moc i talent to zasiane ziarno — coś z tym zrobić umiesz? Nie jesteśmy tylko prochem, który w końcu skończy w urnie, Ale nie będziesz zbawiony, póki tego nie zrozumiesz
Gdy pozorów świata miałem już dość, By pokonać zło, powstał duchowy gangster, Wykorzystam mój głos, Aby moc rozdawać wam dziś tu moim rapem
Świadomość rozwijam swą wciąż, Aby mimo cierpień, cieszyć się światem, Wierzę w ludzi, wierzę w miłość, Bo na końcu drogi wróg stanie się bratem
Działa na poziomie — to duchowy gangster, Opuściłem dawno zatraconych bankiet, Nie wciąga mnie bagno atrap modnych lalek, Przesłanie duchowe — trasa to dziś dla mnie
To nie kabaret, tylko mój testament, Dodaję Wam mocy sumiennie i stale, Świadomość poszerzam i wchodzę na fale, I żyję tu pełnią — brak czasu na żaleTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.