Czas ucieka mi przez palce, czyli tak jakby bez zmian jest A urodziny przestają mnie bawić tak jak dawniej Sylwestra mam co weekend jak dobrze się postaram Postanawia umrzeć, wraca, chyba się nie oddala Chyba się nie zmieniłem, może tylko lepiej kryję z tym Lepiej czułem się przez chwilę, ciężko ci jest przy mnie być Staram się być dobry ale skutek opłakany Jak znów nie trafiam pod bit to znów się oddalamy Słuchacze oczekują mięsa całą dobę Chcą więcej i mocniej i głośniej jak to zrobię To słyszę jak on mógł i, że wstyd i w ogóle Jak masz na to jakieś serum weź mi wstrzyknij pod skórę Pokaż mi jak być tobą, ty jesteś krystaliczna Chociaż dobrze wiem, że już cię bolą zęby gdy zaciskasz Jak mnie pięści, płuca, kiedy trzymam ich na dystans Wiesz, że nie dam im nas skreślić I chyba przyznasz, że idzie mi całkiem nieźle jeszcze Choć nasze jazdy się tu stają niebezpieczne Wiem, że jesteś
HuczuHucz
Pomóż mi zamknąć oczy x3 (co?) Nie chcę patrzeć więcej na zło
Jestem smutnym raperem tych jesiennych wieczorów A krzyk ciszy dobrze wie, że nigdy nikt mi nie pomógł Te problemy to nic, wiesz co jest dziś horrorem? To iść na porodówkę we dwoje i wrócić we dwoje też I rzucić życie swoje chcesz Bo to sen, praca, seks, wraca ex, o kurwa Cóż, to nam tu nie odpowiada jak Bóg A są pytania, które tylko jemu zadać bym mógł Gdyby istniał, zwłaszcza tu gdzie płynie Wisła Nie wierzę i tak zginę, chociaż życie to nie islam To życie wykorzystam najlepiej jak potrafię To nie jest ważne dziś tak czy sklepię na nim papier Czy jestem na etapie takim by wybrać drogę A dziś nawet jarmarki już nie są kolorowe Przecież wszystko się zmienia i zabiera nam nadzieję Mi nie zabierze czegoś co już dawno nie istniejeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.