[Zwrotka 1: Bonson] Nic mnie nie wkurwia bardziej niż ten tłok na mieście I jak ustawiasz z ziomem się, i wpada ktoś tam jeszcze. Wiesz, "siema, siema, luzik, dawaj poznać resztę" I stać będziesz jak debil, wszystkie miejsca są zajęte. Polska jesień, polska młodzież, modny klub tu wchodzi, A każdy z nich tak jakby miał na ryju pudru tony I każdy z tych pedalskich frędzel tu na czubku głowy, Jak ich widzę to się robię purpurowy (purpurowy). I to już nie jest nawet śmieszne, Bo jak z takim pedałem chlać bezpiecznie? Ich koleżanki chyba jaja mają nawet większe I może chciałem coś powiedzieć, ale jeb się. Znowu przystanek - brama Orła I gadamy sobie w myślach: "siema, co tam? Jak tam, morda? Pojebało się bez Ciebie i tak to wygląda, Ale mam nadzieję, że tam trochę lepiej, nara, dobra". Ty, prawa wolna, przez przelotkę Żabka, flaszka w spodniach I czaisz, pyta mnie o dowód stara torba. Ja zamiast pograć na konsoli, łażę sam, jak ktoś tam, Łee, żeby na to spadła bomba.
[Refren: Bonson] Znów to samo, znów o niczym, znów nie tak coś, Nic nowego - szlugi, wóda, kumple, banknot. Nic nowego, czasem wolałbym się zamknąć, Bo i tak nie skuma nas kolega z koleżanką.
[Zwrotka 2: Mielzky] Przyszedłem sąsiedzie, gdzie prądem odpycha każdy oddech, Dojdę do czegoś, mała wojnę wygram, wrócę z żołdem. Kilku hombre z moich stron też z tym nadzieję wiążę, Skromne życie, pusty rondel, modlę co noc się o odwet. Skoczę na corner, domknę tylko z Flojdem goudę, Związany z lądem, zawsze wspomnę, gdzie mój początek. Ciągle na bombie - obrzęd, który wprowadza w obłęd, Może i byłoby drobne podnieść, i puścić na książkę. Ta, dostrzeż moje słowa zanim Gospel Cipeczek dotrze w Polskę i po czasie złapiesz prospekt. Nie jestem gościem, co cmoka na fotach, Cofam się w czasie, schowaj me słowa w sarkofag ze złota. Po blokach miotam, mocarz mi styka szopa, sofa i stopa, Popatrz mi w oczy, gdy gram i powiedz, że tego nie kocham. Znowu to samo - ziomki, wóda i blok, Ciekawe o czym byś pizgał, gdybyś przegibał tu rok, joł.
[Refren: Bonson] Znów to samo, znów o niczym, znów nie tak coś, Nic nowego - szlugi, wóda, kumple, banknot Nic nowego, czasem wolałbym się zamknąć, Bo i tak nie skuma nas kolega z koleżanką.
[Zwrotka 3: Bonson] Na trasy się nie czaję już, niech jeżdżą Ci co fresh są, Organizatorzy znowu nic, tylko pieprzą. Mi z pizdy farmazon, że typ ma milion, wiesz co? I kręci się pieniążek mu, a Ty się dziś odpierdol. Nieźle, serio, parę lat temu jestem ten, co Mu ten sam organizator przetrze berło chętnie. Cieszy mnie to niekoniecznie I mu mówię: "weź spierdalaj, bycie fresh mi przeszło, pięknie". I szlajam się po mieście, i wiesz, u mnie ogólnie luz, Za kilka minut powie, że to nudne już. Ale są podwójne, uu, no to już jest plus, A interesuje mnie to, że tak to ujmę.. chuj. "Wbita w ciemno, Bonson znów na propsie, witam ciepło", Takie rzeczy pisze ot tak, obok śpi maleństwo. Rodzinie dałem więcej niż dasz Ty na pewno, To się nazywa wygrać, serio.
[Refren: Bonson] Znów to samo, znów o niczym, znów nie tak coś, Nic nowego - szlugi, wóda, kumple, banknot. Nic nowego, czasem wolałbym się zamknąć, Bo i tak nie skuma nas kolega z koleżanką.
[Zwrotka 4: Kedyf] I co? Imponują Ci cwaniacy tacy, co niby cacy są, A drwią, że tacy, jak My, zwykli Polacy są. Właśnie w pracy, co? Irytuję mnie Ci jebani chojracy, Kiedyś mówiło się: "Lata, co, suko?". Jak coś, co gnije odrobaczyć? Przyjedź, zobaczysz, Się żyje, gdy człowiek da w szyje, przepije, jeśli ma czym, Obowiązki są po to, by je odhaczyć, Luźne związki, ich ryje przestają coś znaczyć. No dobra, czyli tak jak wszędzie, Powiedz mi - lucky losers, jak to po polsku będzie? U mnie domowe zacisze, nie bójki w parku, Ale nie myl mnie z amiszem, bo dwie trójki na karku. Patrzę na całe osiedla bez psa, Wieżowce w chmurach bez TTSA, Świat na wyciągniecie ręki bez cła, Dzięki, mój świat to moja rodzina i mój skład. Nic nowego, tak? No tak, no.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.