Znów brakuje kilku groszy, kurwa, wszystko na raty Oby każdy dzień przynosił tylko zyski, a nie straty Ciągle idę za tym, ale tak naprawdę wracam Tam, gdzie mentalne kraty i znaki zodiaka Piekące rany, zadające ból, niby małe zadry, ale bolące jak chuj A Ty, biernie nie stój, tylko przed Siebie biegnij A znajdziesz się w miejscu naprawdę odpowiednim Chcesz być przebiegły, oryginalny, czy wtórny? Ten świat w sumie jest piękny tylko ludzie to kurwy Te ciągłe burdy, dragi i alkohol Najlepiej na śmierć się zapić i zapomnieć czym jest dobro Uczucia w Sobie zabić, niech standardem będzie porno Pierdolony paraliż zawładnął światem i Polską Za samarkę by zabił, typek nie wie co to wolność Tak między nami, w ramach protestu będę sobą
Ref.[x2] Czarne chmury nad miastem przykryły blask słońca Człowiek w człowieku widzi zabawkę-początek końca Znów czarna owca wyróżnia się ze stada Sobą pozostać w tych czasach wyzwanie nie lada
Czemu wciąż tak się dzieje? Większość złe ścieżki obiera Alkohol i dragi zawładnęły światem teraz Albo długie włosy, kurwa, facet wygląd jak kobieta Makijaż, kolczyki, pierdolona zła makieta Heroina już mniej znana, teraz wącha się mefedron Na wyjebce małe dzieci z betonowych lasów miękną I myślą, że im wolno kurwa wszystko Po towarze nieśmiertelni, potem blask i szybko znikną I weź zrozum, te ich pierdolnięte myśli, przypierdolić ścieżkę W końcu poczuć się kimś wyższym-ważniejszym W swoim społeczeństwie leszczy Marne szanse dzieciaku pogrążając się wciąż w nędzy Ja wybieram hajs, dziewczynę, życie godne Nie dam się wpierdolić w gówno chociaż nie raz już tak mogłem Lecz jestem, z nimi, tutaj w zaufanym gronie Nie wpierdolę się w kurestwo, w kurestwie nie utonę
Ref.[x2] Czarne chmury nad miastem przykryły blask słońca Człowiek w człowieku widzi zabawkę-początek końca Znów czarna owca wyróżnia się ze stada Sobą pozostać w tych czasach wyzwanie nie lada
Czemu tak, a nie inaczej? Odpowiem na pytanie Zamiast jawy, ciągle płaczesz, żyjesz w ciągłym karnawale Dla mnie to niezrozumiałe, jak i dla Ciebie postawa Według której nadal żyję, nie po to by słyszeć brawa Ciągła obawa, lecz wiara też w lepsze jutro Zbyt dużo się zastanawiam, nie działam, zdarza się usnąć Kurwa jest kurwą i tak już pozostanie Nazwę rzeczy po imieniu, nic gorszego się nie stanie A Ty chroń mnie proszę Panie, od syfu i kurestwa Abym więcej zwykłej szmacie nie okazał swego serca Bym się już nie nakręcał, Boże chroń fanatyków Dobrych ludzi, którzy wtenczas, pomogli mi bez kitu Bliscy, bliscy, dla Was ode mnie szacunek Nieśmiertelna przyjaźń-słusznie obrany kierunek Dbam o wizerunek, ciągle wzmacniam charakter Diabłu w mordę napluje, gdy spotkam go na swej trasie
Ref.[x2] Czarne chmury nad miastem przykryły blask słońca Człowiek w człowieku widzi zabawkę-początek końca Znów czarna owca wyróżnia się ze stada Sobą pozostać w tych czasach wyzwanie nie lada
Powiedz: jak to? Jak?, co się dzieje w naszym państwie Gdzie pedała się szanuje, a kwit ściska Cię za gardziel Tym bardziej, że znasz zasady ulicy Nie sprzedałem i nie sprzedam, charakterność-to się liczy Życie w miejskiej dziczy odzwierciedla zachowania Tu gdzie jeden wali w kanał, drugi za hajsem wciąż gania Ciągle życie ich pogania, nie ma czasu by odsapnąć Ten świat jest tak złożony, ciągle wpierdala Cię w bagno Czarne chmury zasłaniają ilość szczęścia na dodatnią Uwierz, że nie warto, mało kto nie jest odskocznią Od całego tego syfu, który na pewno dziś spotkasz Weź odstaw, tę butelkę, co masz w dłoni Udowodnij temu życiu, że tę kurwę dziś dogonisz, że wygrasz Rozpierdolisz bramy niebios no i tak dojdziesz do sedna Tylko pamiętaj zasadę-życie to nie jest komediaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.