Dała mu czystą białą koszulę, w kieszeń wepchnęła kawałek ciasta. - Pospiesz się stary - dodała czule. - Spójrz na zegarek już dziewiętnasta.
W drzwiach ona jemu ścisnęła ręce, on ważne zdanie rzucił przez schody. - Wrócę jak zwykle tuż po dwudziestej, po sporcie i po mapie pogody.
Ledwie się za nim zamknęła furtka, a już fatygant ust je dotykał i szeptał czule - Moja Malutka, mamy czas aż do końca dziennika.
I dla pewności żeby mieć spokój końca dziennika by nie przeoczyć, to on ją kochał cokolwiek z boku, by mogła w ekran wlepić swe oczy.
Tam na ekranie mąż jej prezenter z kimś bardzo ważnym toczył rozmowy. A oni w łóżku w pościeli zmiętej profanowali serwis krajowy.
Aż nagle z hukiem drzwi się otwarły, w drzwiach mąż prezenter stanął jak zjawa. - Mam cię niewierna - krzyknął pobladły - teraz nie wyprzesz się tego draba.
- Won z mego domu! z tym głupim ryłem, won z mego serca! gdy nie masz wstydu. Wcześniej wróciłem, bo załatwiłem, by dziennik poszedł z magnetowidu.
Wracając wcześniej mąż złamał słowo i taki z tego morał wynika: żeby z rezerwą przyjmować to co mówi wieczorem spiker dziennika. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|