Człowiek, homo sapiens, rodzi się, wyrasta W długim życiu naharuje się jak wół Czasem miewa zły, czasem dobry ma stan Trudno, życie to huśtawka w górę, w dół
I ja także perturbacje miałem liczne Znałem piekło i u raju byłem bram Niech przemówią za mnie deski te sceniczne Które wiedzą o mnie więcej niż ja sam
Tu spotkałem miłość, tu straciłem zdrowie Tu się życia mego otworzyły drzwi A gdy teraz je wspominam, moja spowiedź Może małą nutką melancholii brzmi
Człowiek z trudem wszedł na ten najwyższy schodek Schodek sławy, już niejeden z niego spadł Czy Teofil z brodą jestem, może Dodek? Nie wiem, jedno mi zostało z tamtych lat...
Ten krok, to było tak: Być może nie mam dzisiaj racji Ten skok, to było tak: Człowiek wesół był, choć za Sanacji Ten gaz, kurde balans A jaki po nim był rezultat Ten gaz to nie był gaz To wybuch bomby, katapulta
Ciągali kumple i wiedziałem, że nie zasnę Przez kilka nocy, bo alkohol mącił myśl A piłem nie z funduszów, za pieniądze własne Które mi Lopek jeszcze winien jest do dziś
Na znak, my wszyscy tak Bo żaden nie był z nas kaleka I tam każdy był pan... Przepraszam, wnuczek na mnie czekaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.