Ja nie jestem Philippe Clay, ja nie jestem Doris Day, ja nie jestem także Frank Sinatra. Nie gram nigdy głównych ról, nie mam krewnych w Liverpool, za granicą bywam w czeskich Tatrach. Parę osób dobrze znam, garnitury - owszem, mam, czasem forsy zbraknie do pierwszego. No i dobrze jest jak jest, Bohdan śpiewa, ma ten gest. Bohdan! Bohdan! - Słucham! - Trzymaj się! To nie takie proste.
Żona krzyczy: Boguś, wstań! Ależ z ciebie, Boguś, drań, rusz się, Bohdan, w sklepie są cytryny! Przy okazji kwiaty kup, pięć lat temu był nasz ślub. Zapomniałeś? Nie rób głupiej miny. Zapomniałem, tyle lat, racja, dzieci - żywy fakt, zatem idę, żono ukochana. No i dobrze jest jak jest, człowiek wyszedł, ma ten gest. Bohdan! Bohdan! - Słucham! - Trzymaj się! To nie takie proste.
Więc kupiłem bukiet róż, chcę do żony wracać już, nagle widzę: w sklepie są cytryny. Pół godziny człowiek stał, obok ona, Bóg tak chciał, ja nie widzę w tym niczyjej winy. Miała lat dwadzieścia dwa, w oczach zawirował świat, bez pamięci w niej się zakochałem. No i dobrze jest jak jest, Bohdan kocha, ma ten gest. Bohdan! Bohdan! - Słucham! - Trzymaj się! Teraz już za późno.
Teraz życie ma swój czar: kino, dancing, coctail bar, szary dzień zamienił się w niedzielę. W każdy wieczór Hotel Grand, panie kelner: chateaubriand, łosoś, melba, dwa martele. Przeniknęłaś mnie do dna. - Panie kelner, jeszcze dwa - twoje zdrowie, moja ukochana! No i dobrze jest jak jest, Bohdan stawia, ma ten gest. Bohdan! Bohdan! - Słucham! - Trzymaj się! Bardzo trudno będzie.
Miłość trwała dziesięć dni, potem oświadczyła mi: Boguś tyś mnie nieco rozczarował. Nie masz krewnych w Liverpool, nie grasz nigdy głównych ról i nie taki z ciebie Casanova. Cóż, nie jesteś Philip Clay, Boguś, wiej do żony swej, wróć do żony, chłopcze ukochany. No i dobrze jest jak jest, człowiek wrócił, ma ten gest. Bohdan! Bohdan! - Słucham! - Trzymaj się! Tylko razem z wami.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.