Przedziwne rzeczy spotykały mnie, wierz mi – kto mnie zna – nie przerwie mi tej kwestii. Nie zaprzeczy takiej bestii jak ja – koniec pierwsze strofy, więc przechodzę do sedna. Wakacje, z dala od domu – przepiękny pejzaż – napięty grafik, chcę sporo zobaczyć – jestem pierwszy raz. Aparat w dłoni jak azjatycki turysta, bo nie mam czasu, aby zdjęcia robić przystań. Chcę wykorzystać to, że tu jestem – chcę oddychać tym świeżym powietrzem. Skały, wodospady i nieba bezkres – dlaczego wszystko to połączył taki bezsens? Jaki bezsens? Otóż szybko wyjaśniam – po pierwszym wodospadzie padła moja radiostacja. Szlak ją trafił, a w tle tylko losu rechot: „Koniec zwiedzania, właśnie padł Ci telefon”. Jaki koniec? – Myślę – to dopiero początek – jeden dzień bez telefonu, to dobry wyjątek, A ja wierzę, ze wyjątek potwierdza regułę, więc ten telefon zadziała – ja tak mówię! Kontynuuję podróż, prowadzę za kolegę – tutaj Kuba – serdeczne pozdrowienia dla Ciebie. Jadę przed siebie świetnie nawigowany – telefon nie działa, ale cóż – o tym nie wspominamy, A jeśli ktoś zrobi, tak jak to uczyniłem teraz – zamykamy temat – chcę żyć pełnią życia, nie umierać. Nie będę przecież umartwiać tej wyprawy tylko dlatego, że mam telefon do naprawy. Wracamy z wycieczki, zobaczę, czy zaskoczy z sieci – to jego chwila prawdy - nikt z nas nie wierzy. Czekamy z radością, jak na Gwiazdora dzieci – telefon zawibrował i już wyzej nie chce mierzyć. Kuba zmartwiony, a ja mówię: „Nic to! Pięć dni bez telefonu to żaden szok!” Ostatni, podobny detoks miałem w 2004 – pomyślcie, ile telefon jest życia warty...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.