To życie zaczęte przez pożycie, a w nim my, postacie w ciemności. Mięśnie i kości, a na nich worek z najlepszej skóry – oto człowiek. Poza ciemnością, nic go nie otacza – zobacz jak w mroku, światło się stacza! Uwłacza godności takie zachowanie – żądamy rzeczy niezgodnych z prawem. Czyżby? NIE! Siedzimy pośrodku izby – nad głową lampa jak przyszłe Słońce. Twarze gorące i białe ściany jakby wybielane były w mące. Nawet nie mrugniesz, już jesteś w kropce – czy to jedna z pięciu wysp na biedronce? Nie sadzę – wszyscy jesteśmy na tym polu do zgonu – żyjemy bez noktowizorów.
Tylko jeść, tylko jeść, tylko jeść i pożerać! Wierzyć, że jutro jadłospis się zmienia! Bez wytchnienia tylko jeść i pić! Jak żyć, gdy jesteśmy jak jedzący kartofle?
Jedna z głów nie pasuje do wzoru – bez pardonu pokazała potylicę. Czy to do niej krzyczę? Sam już nie wiem… Gdzie ludzie widzą piekło, a gdzie miejsce zwane niebem? Jednego jestem pewien – to nie teatrzyk, chociaż każdy patrzy jak siedzą i jedzą dalej, bez przerwy na pytanie: „Czy mogę odejść?" – Nie chcę jeść dłużej! Już ciemności nie służę, pragnę uciec – upiec ciasto, gdy to danie się powtórzy, bo ono nie służy mojemu żołądkowi, ale nie chcę zrobić przykrości kucharzowi. Co mam zrobić? Gdzie przyczyna leży wieczerzy smutnej, co bije nas okrutnie? Patrzę im w talerze, ale czy to coś zmienia? Bez chwili wytchnienia ten obiad pożeram…
Tylko jeść, tylko jeść, tylko jeść i pożerać! Wierzyć, że jutro jadłospis się zmienia! Bez wytchnienia tylko jeść i pić! Jak żyć, gdy jesteśmy jak jedzący kartofle?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.