Miałem namiot mój w Bieszczadach Namiot nieba, stado gwiazd Pasłem gwiazdy me w dolinie Ja i pies mój - wiatr
Przychodzili święci z ikon Wiatr na butach kładł mi łeb I dzieliłem między świętych Chleb, księżyca chleb
Aż razu pewnego przyszła ona Pod namiot nieba błękitny Tak cicho, jak wiosną pierwszy drzewa liść
Spod płótna wyjęła jabłko słońca Spłoszyła blaskiem swym stado Uciekły gwiazdy me w bory, lasy chmur
Miałem gwiazdy twoich oczu Smagłych jabłek kształt i smak Zapomniałem o gwiazd stadzie I o wietrze - psie
Zapomniałem, że wiatr tylko Wiernym jak pies umie być Ze snu oczy otworzyłem I nie było cię
Nie było oczu twych gwiazd palących Nie było dobrych rąk twoich Odeszłaś ze smagłych piersi jabłkiem w noc
Nie było w Bieszczadach stada mego Nie było także psa - wiatru A przecież miałem tam namiot nieba mójTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.