cztery dziady, stare opoje siedzą dziś przy stole jeden siedzi ledwo ciepły zerka na dziewoje drugi taki sino-blady dziwnie spod łba łypie troche jęczy, trochę stęka że go w krzyżu rypie trzeci taki nie wyraźny grymas ma na twarzy w życiu zawsze miał pod górkę i piwa nawarzył czwarty za to cichy skryty jakby był daleko nie bierz ty przykładu z niego bo będziesz kaleką
piją bo im życie zbrzydło i starość doskwiera wstał wnet jeden, wznosi toast "a niech nas cholera"!! i nie mrugnął nawet chwili i hausta nie upił w drzwiach stanęło to dziwadło uśmiech miało trupi
kosa błyszczy, ryj się szczerzy i odór zeń zionie stoi, milczy, wzrok ma wilczy i głowę w koronie jeden dziad drugiego trąca na lasce się wspiera "nic to pany, czas już kończy to po nas cholera"
ruszyła się mara ze drzwi kosę odłożyła rozdziawiła swe gębisko "też bym się napiła" siadła ona w końcu stoła koło dziadów czterech dziady szklane jej polali "upijmy cholerę"
dziady padły jak trup ściele czterech popadało a cholera dalej pije ciągle jej jest mało i tak pije wciąż z różnymi tak wszyscy padają w karczmie gdzieś za czarcim jarem cholerę dobrze znająTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.