Zachłannie Okradasz co dzień go, choć to on dał Ci dom Bezkarnie Zabijasz, dając wciąż, swej zbrodni dobry ton Bezradnie Odwracasz głowę gdy, znów słyszysz jego krzyk Bezczynnie Oglądasz licząc zysk, jak wciąż opada z sił
I widzę jak, zabijasz świat A prosisz go o więcej I idąc znów, najprostszą z dróg Wciąż dziwisz się, że nie zdobywasz gór
Bezdusznie Odcinasz każdą z żył, sam tonąc w jego krwi Posłusznie Idąc za głosem tych, mówiących mieć to być Naiwnie Wierzysz w wygraną w tym nierównym starciu sił Tak silnie Że nie dostrzegasz, gdy umierasz razem z nim
I widzę jak, zabijasz świat A prosisz go o więcej I idąc znów, najprostszą z dróg Wciąż dziwisz się, że nie zdobywasz gór
Zanim ostatni las zamienisz w suchy wiór Ostatni biały obłok w jedną z czarnych chmur Ostatniej rzeki nurt zatrzyma w miejscu bieg Choć raz schyl głowę i uderz się ręką w pierś Uderz się ręką w pierś!!!
I widzę jak, zabijasz świat A prosisz go o więcej I idąc znów, najprostszą z dróg Wciąż dziwisz się, że nie zdobywasz górTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.