Apaszem Staszek był, w krąg znały go ulice, W spelunkach, tam, gdzie czarne życie wre. Kochanką jego była zwykła ulicznica Co gdzieś na rogu sprzedawała ciało swe. I Pomimo to Stach kochał swoją Hankę, I Choć nieraz zbił, skatował aż do krwi. A kiedy znów przepraszał swą bogdankę Czule szeptał do niej: "Cóż jam zrobił, cóż?".
Hanko, o tobie marzę wśród bezsennych nocy. Hanko, daj usta, niech przeminie ból i żal. Że w oczach łzy, ja wiem, to moja wina, Bo życie płynie wśród tak burzliwych fal.
Gdy Stach dowiedział się, że Hanka go zdradziła, To się roześmiał swym okrutnym ha, ha, ha. W spelunkach, tam, gdzie banda wódkę piła, I Staszek wypił, choć serce z bólu łka. A kiedy znów napotkał swoją Hankę To w ręku błysnął długi, ostry nóż I nożem w serce pchnął swoją bogdankę, A nad jej trupem szeptał: "Cóż jam zrobił, cóż?"
Hanko, twe ciało słodko pręży się, przegina. Hanko, daj usta, niech przeminie ból i żal. Że w oczach łzy, ja wiem, to moja wina, Bo życie płynie wśród tak burzliwych fal. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|