Niech jeszcze moment trwa ta wymowna cisza Na tej w której Twój nierówny oddech słychać Umrę za kwadrans, lubiłaś powtarzać Chciałem wtedy zatrzymać wskazówki zegara Może powiesz jak mam poukładać świat ten Na lepsze jutro dziś dasz mi gwarancję Nie umiem uwierzyć w siebie, lecz wiem jedno Potrzebowałem Ciebie by wybić z rytmu codzienność Wstaję pod wieczór, a kładę się rankiem Pewnie napiszę w nocy, że coś tutaj nie tak jest Przecież znasz mnie, już pewnie tym rzygasz Ile można wciąż wałkować jeden temat, wybacz Popatrz mi w oczy, wątpię że coś się zmieni Lecz mógłbym zagubić się w zwężeniu Twych źrenic Tracimy się wciąż, wiesz, to trochę przykre Dziś jedynie mam muzykę, to awaryjne wyjście Przed Tobą mgła, nie widzisz swej własnej dłoni Masz wzrok jak ćma, ślepo do światła gonisz W miejscu, gdzie stoję pogasły każde latarnie Nie wiem czego szukasz, że przy mnie tego nie znajdziesz Nie radziłem sobie z światem, sięgałem po dragi Upadłem na samo dno, nie było przeciwwagi Samotność, miałaś się jej przeciwstawić A ci co przeciw nam mieli być przeciwnikami Nefretete, uwierz mi, uzależniasz Jestem na głodzie, kurwa, chyba tak pech chciał Szkoda, że nie ma Cię tu w jakichś pigułkach Mimo ciężkiego zjazdu brałbym, by dożyć jutra Nasze rozmowy zwykle kończą się kłótnią Ciekawe czy z tego powodu nie możesz usnąć Nasza historia to chory komedio-dramat Jeśli tak, to kiepsko w roli aktora wypadam Nie umiem grać, zawsze stawiam na szczerość Nawet nie wiem ile razy już zgubiło mnie to Mała, pamiętaj, od Ciebie zależy wybór Tylko Ty wybierasz, życzę powodzenia w życiuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.