Wśród nocy w przepastnej głębinie W pustkowiu samotni zdrętwiali Ludzie głodni i biedni Czekali Krąg srebrny na drogę wypełzał Był lśniący wśród czerni, migotał W blaskach nadchodzącej nocy Czekają nowego żywota Maria natchniona czystością Krzyk dusi, ból skrywa przejęta Józef w niemocy błagalnej Nerwowo głaszcze zaspane bydlęta Tak w ciszy wśród cierni cierpienia Czekając na fakt przeznaczony Pot zrasza ich lice i czoła Wyzwanie echem woła Wśród łez narodził się malutki I cichy jak mgieł pajęczyny Chciał krzyknąć że jest mu zimno W stajence nie było pierzyny A Matka zmęczona unosi Skarb który rodziła w mozole Chce unieść swe niepokalanie A w koło wciąż słoma kole Wygnana zrodziła zbawienie Tak wielkie w maleńkiej stajence I cieszy się skarbem matczynym Ogrzewa skostniałe nim ręce Nikt jeszcze Go nie rozumie Nie żąda odeń męki A żłobek wysłany sianem Nie jest dla Boga zbyt miękki Łez potok obmywa klepisko Szczęśliwe Józefa są oczy On sam dumny i zawstydzony Śród stadka owieczek kroczy Zdziwione i nieme tajemne Gwiazd oczy ujrzały promienie Największa zaświeciła tak pięknie W krąg niszcząc ciemności cienie Nieświadom zapłakał zdziwiony Człowieczek maleńki wśród ludzi Niepomny na matki pieszczoty Nie wiedział że świat odkupi Przysłany by cierpieć maleńki Przez Wielkość oddany w ofierze I umarł za wszystkich sam jeden Dlatego KOCHAM...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.