Po środku drzwi za którymi sam już nie wiem co się kryje Po kosztach dni które posadzą ciebie tyłem Masz zniekształcony obraz szacunku do siebie Jeszcze bije serce ale czy to najważniejsze? Gdzie jesteś? Odpowiedz sam sobie dzisiaj Nie bój się spytać od siebie nie dostaniesz z liścia Człowiek to clown w nieocenzurowanej wersji Błaźniąc siebie rozśmiesza tych wcale nie lepszych Nie jestem alfą, omegą nie jestem bogiem Może nie chcę być klonem, może nie jestem godzien Powiedz jak daleko można dojść by się zamknąć w sobie I wpatrzony w drzwi walczyć z ciałem o krwi obieg Powiedz czym jest głupota w narodzie Tu nawet goniec w grodzie godzien jest nosić koronę To jest chore... Ale wiedziałeś to dawno Normalne. Łatwiej szukać niż zagarnąć
Po kosztach dni życie tak tu płynie W głupocie i sprycie by coś z tego wynieść Po kosztach dni niczym nie splamiony niby Ty, Kto tu jest prawdziwy?
Po środku drzwi zamknięte przez grono lepszych Wykreowanych stado by jeść im z ręki To tylko cena złaknionych podróży Zwykłej głupoty scena w której nie chcę się zadłużyć Mając te dziewiętnaście wiosen nie wiem jeszcze dokąd idę Może zdobyć życie, Może życiu na pohybel Wole być, myśleć, żyć, iść gdziekolwiek Choć jak nie wiesz dokąd idziesz to na pewno tam nie dojdziesz Jaką cenę przyjdzie płacić nam za nasz intelekt Już po każdy twój ruch... nie martw się: idą złodzieje Możesz dalej patrzeć tępo w te drzwi na środku Ja chyba wolę z tego sztormu przybić do portu Móc się uśmiechnąć co dzień, wraz z miłym słowem Nie zrozum mnie źle... w końcu zawsze mogę Uświadom sobie że stoisz u bram Wiesz, chodź za mną! Naciśnij klamkę...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.