Idę pod rękę z myślami chodniki szepczą cicho Otacza mnie wciąż ten sam widok Wciąż za mną idą bloki których nie cierpię Pomimo wszystko to w nich znalazłem swoje miejsce
Latarnie miasta, ciemna noc, ślepa miłość I miasto splamione krwią, miasto nad Wisłą Ja w środku wydarzeń, wiesz? nie szukam sensu Bo sens gdzieś upadł z kolejną dawką nerwów Mentor stąd uciekł chciała nim kierować Banda miliona głupców dla których domem Monar Idą już po nas Władcy dusz z bogiem w parze By w noc miliona burz zabrać naszą wiarę mogą zabrać nam atrament, bas stopę i werbel Mogą nawet zabić, spalić puścić w powietrze Dlatego chcę tu jak najdłużej pisać wers po wersie by się cieszyć tym co kocham póki mam to jeszcze Gdzieś w klasztorach snują plany po kryjomu, wiesz? Bez skazy kreślą linie aby pozbawić nas domu A dom mój to parę metrów z kartką, komputerem Nie mam zbyt wiele, nie chce więcej bo mi zabierzesz
Ostatnia wieczerza najstarszy wstał uciszył dłonią Bracia mamy plan on naszą niezniszczalną bronią Nas nie złapią bo nie dogonią nie mają szans z nami Najpierw omamić a główny cel zabić
Ostatnia wieczerza najstarszy wstał uciszył dłonią Bracia mamy plan on naszą niezniszczalną bronią Mogą pocałować swoje matki na dobranoc Niechaj każdy się z tym prześpi zaczynamy rano
Idę samotnie tunelem kłamstwa i pogardy Wisłą płynie krew u stup leżą zmarli Ja ostatni na liście bez strachu czekam na koniec Wole stąd odejść bo co tu po mnie
Nie mam ochoty patrzeć już na ciała bliskich Na krew zalewającą wąskie uliczki na znienawidzone bloki chociaż stoją w ogniu to żal mi tego miejsca tej kolebki tortur I tak dzień po dniu ludzie się wybijali sami Oni tylko resztki wiary nam pozabierali Oni? Jacy oni, oni to my sami Z nożami na siebie jakby coś nam za to dali Gdzieś w oddali słyszę płacz ostatniego dziecka Ostatniego, ostatnie które jeszcze tutaj mieszka Podchodzę spokojnie biorę je na rękę To zarówno pierwsze dziecko w tym płonącym mieście Stoję tak chwile nad sklepieniem w czerwieni spłonęło wszystko się nie odrodzi nawet feniks I sam czekam na tą chwile kiedy sam spokojnie spłonę bo zabrano mi miejsce które mogłem nazwać domem
Najstarszy także oczy zamknął nie ma kto przemówić Zresztą nie ma do kogo nie ma co się łudzić To była wina nasza zamiast żyć spokojnie Chcieliśmy więcej mieć od niego, od niejTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.