Wstaje nowy dzień jestem znów rozdarty Nie wiem sam, czego chce może dasz mi karty Może zagramy w grę zdrada i facet Może w końcu coś wygram, może coś stracę. Może cos się zmieni na lepsze Może któraś ze źrenic odmieni moje serce Dziś jestem z Tobą i będę, jutro To samo słowo będzie puste jak to miejsce. Nie wiem czy powinienem być tu z Tobą, Może powinienem być tuż obok I patrzeć tylko podziwiać Twoje myśli, A nie siedzieć w twojej głowie i je niszczyć. Może to ja jestem powodem Dlaczego tak często się trapisz po głowie? I wątpisz zbyt wiele wątpliwości Na zbyt mało miłości.
Świat jest taki jak był kiedyś, Wtedy każdy z nas miał inne potrzeby I byliśmy młodzi i jesteśmy dalej, Ale to już nie to samo, bo to samo jest stale. Stałem się chamem, aż sam nie wierzę w tą zmianę Czy ktoś mnie poznaje? Co ja mam zrobić dziś tu z Tobą? Nie widzę Cię a Ty stoisz tuz obok. Weź mi to wytłumacz dokładnie Bo nie wiem, bo wątpię, bo cierpię, bo spadnę. Znów pije by znieczulić ból z zewnątrz, Bo życie jest męczące na trzeźwo.
Wspominam twoje usta nie mogę Cię zapomnieć, Było nam tak milo było tak cudownie I co mam robić powiedz jak widzę wilgoć wokół twoich powiek I nie wiem czy chcesz być ze mną, Bo czuje ze ta miłość prawdziwa jest tylko z zewnątrz, Będzie nam ciężko czy chcesz, czy nie chcesz W końcu ja pęknę lub Twoje serce, Nie będzie tego teraz, czego nie było nigdy To, co było nie wróci, a nie chce Ciebie skrzywdzić, Przyszedł ten czas to jest ten moment W którym nie ma nas to koniec.
Ty na pewno będziesz szczęśliwsza Ja na pewno będę o Tobie myślał Widzę oczy Twoje, widzę oczy jej, Widzę swoje i nie wiem sam, czego chce Chyba tak naprawdę jest dobrze Bo mogę robić to, czego wcześniej nie mogłem Tylko kurwa, co z tego Skoro żyje nie życiem a głupią nadzieja Może chciałbym tu być, ale może nie mogę, możemy tu żyć mając inna osobę, Kiedy byłaś to Ty wskazałaś mi drogę? Ale nie ma Cię dziś i nie wiem, co robię. Gubię się, staje się sobie obcy Zgubiłem Cię gdzieś znalazłem wątpliwości Skoro mojej połówki nie ma już dawno To została mi połówka wlewana przez gardło.
Czuje się panem świata Jestem tylko człowiekiem, co wie, co to strata Masz miłość jak ptak i tylko przegapisz, Bo czujesz jej brak dopiero jak ja stracisz. Stałem się twardy i zimny jak kamień Ja rozmiękczam je tylko alkohol ich branie Wiec, biorę to, co los ma w rękach Wiem to jest chore ty tez jesteś piękna dla mnie Coś Ci znów ukradłem To twoje spojrzenie powala tak nagle Że nie wiem gdzie jestem chyba sam chyba bez niej Wiec podejdź tu weź mnie Bo jak ja Ciebie wezmę To nie oddam Ci nic, a już na pewno nie serce. Twoje łzy to Pacyfik moich błędów Skocze w ocean pustki bez rozpędu.
Bede leciał wolny, pewna śmierć sprawi ze będę spokojny. Upadnę moje ciało przeżyje, lecz zginie mentalnie przez pętle na szyje, Wstanę otrzepie się z brudu, chociaż kurz na sercu wymagałby cudu Proszę Cię boże uratuj mnie, może Ty usuniesz ten syf Pokażesz drogę prosta bez zakrętów, bez kobiet, bez śmierci, bez popędu Bez walki, bez lenku, bez szansy, bez nas, bez życia, bez sensu. Może odwiedzę Cię w nocy, może na chwile pogrzebie kłopoty. Może grzebień tęsknoty za plącze się przy mnie w twoje włosy, Nie chce być tylko wspomnieniem, chce być tylko przy tobie i tylko dla Ciebie Tylko ze ja nie wiem, kim jestem i gdzie się znajdujesz i co to za miejsce. Może powiesz mi w myślach, że to nie koniec, że już tu przyszłaś I czekasz i patrzysz i łapiesz za dłonie i płaczesz, bo widzisz jak sam się wyniszczam Chciałbym zęby tak było, lecz stoi tu tylko połówka i to nie jest miłość, A znajomość krótka i chodź pali Cię w usta, rozgrzewa serce do jutra jest pusta Z daleka od Ciebie, gdy szukasz innego człowieka, A znajdujesz siebie i wiesz, co Cię czeka. Chodź nie jesteś pewien jak być twardym jak metal będąc w potrzebieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.