Organicznie nienawidzę abstynentów. To jest całkiem wbrew naturze i zwyczajom, żeby nie pić, nie nalewać i nie stawiać, i odmawiać, kiedy inni nalewają.
Kto to słyszał, by nie wypić co dzień rano kilku piw na powitanie wschodu słońca? Kto to słyszał, by w południe się nie wstawić, a o zmroku się nie upić aż do końca?
Jaki smutny bywa świat bez alkoholu, jak nieznośnie się wikłają wszystkie sprawy. Jak tragicznie się układa los człowieka, który nie ma motywacji do zabawy.
A wystarczy jeden łyk i wszystko śpiewa, wszystko nagle znów się staje oczywiste i znów martwić się głupstwami nie potrzeba, i w ogóle nie potrzeba nawet myśleć.
Nie dowierzam i nie ufam takim ludziom, którzy z rana nazbyt wcześnie wytrzeźwieli. Kto przewidzi, czy takiemu nie odbije, kto zaręczy, co takiemu do łba strzeli?
Czy w ogóle może być coś ciekawego w osobniku który żyje bez nałogu? Przecież taki nawet nie wie, co jest rem i nadziei nie pokłada w Panu Bogu!
A wystarczy jeden łyk i wszystko śpiewa, wszystko nagle znów się staje oczywiste i znów martwić się głupstwami nie potrzeba, i w ogóle nie potrzeba nawet myśleć.
A wystarczy jeden łyk i wszystko śpiewa, wszystko nagle znów się staje oczywiste i znów martwić się głupstwami nie potrzeba, i w ogóle nie potrzeba nawet myśleć.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.