Fatamorgana, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana
Kiedy wchodzisz po libacji do chaty strzaskany Rozglądasz się dookoła cztery ściany Burdel w pokoju, tapczan cały rozjebany Ale najważniejsze jest to że dzień był udany Wylane resztki browca i rozbita szklanka A Ty masz ruchy jak stara Indianka Twoją sprawką są debety i manka Wszystko idzie na zabawę, nie na nowe wdzianka Laska wkurwiona, matka załamana A Ty balujesz codziennie od wieczora do rana I nie rób głupich min bo dobrze Ci z tym Kiedy puszczasz z lufy dym i zanurzasz się w nim Dobrze wiem o tym bo tak samo mam jak Ty Gdy nie na jaram się co dzień chodzę po ulicy zły Głucha cisza w pokoju Cię rozpierdala A domofon: - Rafi wyjdziesz? - Nie, nie teraz - No to nara A stara jak zwykle po wejściu do chaty zagląda W moje oczy, moją matkę już nic nie zaskoczy Spizgane bo zacząłem pizgać już nad ranem Do samego wieczora w moim świecie Wy to wiecie, Rafi ma swój świat Życie inaczej od lat O tym rymuje Ja, o tym rymuje Beat Squad O tym że jak się obudzę i otworze oczy z rana W mojej głowie znów zawita znajoma fatamorgana
Fatamorgana, od samego rana Fatamorgana, od samego rana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, od samego rana
Fatamorgana stan uniesienia klatka 25 tutaj nic się nie zmienia Tutaj życie inaczej, tu ziszczają się marzenia Dla wszystkich szanujących się leń śle pozdrowienia Pięść do pięści z tymi co na co dzień Wiem że pale mary, nie jestem tego godzien Boże! Nie jestem z tych co chodzą po ulicy z nożem Mam długopis i kartkę a więc rymy tworze nie najgorzej A może by tak spalić po śniadaniu lufę? Przemo ma towar, uzupełniamy się z mym druhem Pamiętam jak dziś Historia z października Piąty wieczór, dziesięć worów w kieszeni i gra muzyka Poszliśmy na dworzec Przemo z Magdą ja i Bazyl Pociąg do Zakopanego i przedział pierwszej klasy To były czasy a w przedziale co się działo Kanat się żarzył, wszystko się mogło zdarzyć Ledwo było coś widać Okna, drzwi pozamykane Akwarium na całego, oczy już spizgane Zrobiliśmy z dymu ścianę, mała przerwa tuż nad ranem Na kawę, a potem znowu zaczęliśmy zabawę Od rana do wieczora w Zakopcu fatamorgana Taka o to jest zabawa kiedy chęci są i kana Zmiana trybu życia to nie wchodzi raczej w grę O nie! Towaru było tyle że starczyło na niedzielę Lecz coś wam powiem nie ma to jak we własnym mieście Wjeżdżaliśmy do Poznania padło słowo Nareszcie! Byłem tak zmartretowany Że padłem w chacie jak kawka Wspomnienia z weekendu Góry, muzyka i trawka
Fatamorgana, od samego rana Fatamorgana, od samego rana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, od samego rana Fatamorgana, fatamorgana
O siódmej rano jazda oczekiwana Z ręki do ręki już lufa podawana Cała nasza ekipa i ganja kochana Zielona siła przez Boga nam nadana Dwanaście gramów i już miękko w kolanach Jedziemy do studia nagrywać demo Ja i Przemo, Czarny, Barney i marihuana Morda zaspana, bo dopiero wschodzi słońce W jednej kieszeni towar w drugiej kieszeni pieniądze Sobota Wiara odsypia cały tydzień pracy A u nas już zielone podawane jest na tacy Spizgani na tacy czy poniedziałek czy środa Ile razy jeszcze od rana mary dziś sił mi doda Nie pamiętam swojego pierwszego razu Powiem Ci tylko jedno, puki możesz to dokazuj Z pamięci mojego przekazu nie wymazuj Kto by nie chciał zobaczyć tak świetnego pokazu A teraz wszystkich zielonoświątkowców Zapraszam do wykrzyczenia tego wyrazu
Fatamorgana, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, fatamorgana Fatamorgana, od samego rana Fatamorgana, od samego rana Od samego rana już, fatamorgana Fatamorgana, od samego ranaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.