Przez zamknięte powieki zaczyna docierać światło To ciekawskie słońce przez okno do mnie wpadło i budzi ludzi wstawać nie ma co marudzić Ktoś wzbudził budzik z napisem dzień więc luzik I buzi buzi z panną to dla mnie jak tlen Tysiące dni za mną a jaki będzie ten Czas odgonić sen gdzieś hen daleko Poranny buch dla mnie to jak dla niemowlaka mleko Szybka kąpiel śniadanie i w miasto to Poznań Co mi dzisiaj los da jakie karty rozda I choć za oknem już oczekiwana wiosna To czy znów wiadomości będą pełne złych sprawozdań Wiadomo raczej bez zmian dzień jak co dzień Inaczej świat wyglądał gdy się czułem młodziej Ale chuj z tym u mnie ciągle laidback W ten sposób przez życie przejdę w ten sposób z niego zejdę Dzień mija wieczorem w klubie browar z kija Nawet nie wiem kiedy zegarek 4 rano wybija Czas do chaty się zwijać z doświadczeń bagażem Więc żegnam gestem wszystkie znajome twarze I otulony nocą w autobusie 237 z kimś jeszcze gadałem Jak miał na imię nie wiem Z reszta nawet nie wiem jak się znalazłem w chacie Dzień jak co dzień tak też to znacie?
Dzień jak co dzień To jest mój dzień jak co dzień
Jak wystrzelone z procy przelatują obrazy W głowie gnój w chuj gorzej niż w strefie gazy Nie bez kłopotu otwieram rano oczy Bo znowu umieram po wczorajszej nocy I chuj wie po czym ta noc była za długa Pamiętam tylko tyle że łaziliśmy po klubach Pamiętam tą ławkę gdzie paliliśmy szluga A całą resztę podświadomie usuwam chyba Wiem że był ubaw pewnie znowu gadałem brednie Od których ucho więdnie i pysk blednie Ten świr jest we mnie siedzi tam w środku Zdrowy rozsądek chyba dusi w zarodku Zmiana możliwa jak wygrana w dużym lotku Życie zakręcone jak żyłka na kołowrotku Jakieś piwo i bach dzień jak co dzień Tak wygląda mój świat jest w nim w chuj wad ponoć
Ref..
Zielony absynt bulgocze w 7up’ie Fantastyczny Drin po drobnych figlach na kanapie Kto takie chwile łapie gdy leżymy i marzymy Telefon hallo przyjeżdżamy dobra już schodzimy Na schodach myślę czy nie wszamić czegoś na wynos W sumie podjechali furą to skoczymy na gyros Chociaż nasze damy mówią coś o restauracjach Gadamy o muzyce one o zeszłych wakacjach Po kolacji sycie smakowało znakomicie Powyginaj teraz śmiało ciało na pełnym parkiecie W międzyczasie mówimy nie suchym kielichom Lepiej zostaw tutaj brykę później wrócimy taryfą Jupi jupi jej jej klatka lepka jak klej pustki na kieszeniach To wracamy z buta tej tej a praca ej możesz śmiało śmiać się z niej Jutro śpimy do południa mamy piękny wolny dzień
Ref.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.